Wariatka na lotnisku
W sumie wraca za kilka dni, to właściwie jeszcze ma czas. Zakupy zrobione, jako tako w domu wygląda. Gorzej z samochodem, nie było czasu na myjnię, ale to się jakoś uprzątnie.
….
Wraca dziś. Matko przecież nic nie ma, nie zdąży. Ma czas do 22.00, wtedy musi wyjść. Ale zaspała, nici ze szkoły już się nie opłaca jechać. Co za wyrodna matka, ale dobra – raz można odpuścić.
Pranie, sprzątanie. Ale skąd od wczoraj wziął sie ten bałagan – przecież było czysto?
Uff, jakoś wygląda, ale jak ona wygląda? Maskara, nie zdąży, nie ma szans. Tu coś podnieść, tam zabrać, to poukładać.
Dziecko śpi, starsze zajęło się sobą z radości że ma wagary zapewne, trzeba wygospodarować też czas na pracę. Dziś tylko dwie godziny, ale nie da rady więcej, i tak dobrze, że dziś jest w domu.
Dobra, poszła z dziećmi sprzątać samochód, siatka śmieci, i jakieś prowizoryczne sprzątniecie. Ale nie jest źle, brzydki listopad – więc jakoś zniknie w tłumie, innych niezbyt czystych środków transportu.
Obiad, pieczeń już jest. Trzeba zrobić zupę, i makron, i może budyń.. Ale ona w dresie i brudna bluzka – dobra to potem.
Puściła piosenki dla dzieci, może uda się poskładać pranie, aby nie zalegało w sypialni, to nie jest miłe powitanie.
Zaraz, zaraz trzeba wywiesić jego ręcznik, uff nie zapomniała, bedzie mu miło.
Chwila na kawę, sprawdzenie tablicy przylotów, 4 wdechy i dalej…
To już 18.00, dobra tryb wyrodnej matki dalej trwa- włącza bajki, a sama na szybko do wanny, nawet nie jest źle może zdąży jeszcze zrobić pazurki, za dobrze nie wyglądają, Tak udaje się, szybko – cyk w hybrydę i można śmigać.
Dobra dalej, kolacja, zabawa z dziećmi i trzeba położyć je do spania, ale ona jest pobudzona, aż skacze z radości. O 22.00 przyjedzie mama, udało się ją namówić – mimo , że ona kończy prace o 21.00 i jest zmęczona. Ale tak dawno nie witała go na lotnisku – od razu sobie przypomina jak to było, gdy nie mieli dzieci. Jeździła tam dwie godziny przed czasem i czekała, czekała, popijając jedną herbatę, i patrząc jak lądują inne samoloty, nie mogła się doczekać. Miała nadzieję, że na lotnisku czas będzie szybciej leciał.
Dobra, jakoś się udało 21.00, dzieci śpią, wiedzą, że tata będzie w nocy, jedno na pewno, drugie po prostu śpi.
Szyba akcja – trzeba jakoś wyglądać – udało się nie jest źle zdążyła.Co prawda Miss Polania to ona nie jest, ale ujdzie w tłumie.
Pędzi do tego samochodu jak rakieta, wsiada – jedzie. Ciśnie jakoś bardziej gaz, jakby to niby miało przyspieszyć ten powrót. 160 na obwodnicy, zaraz wyleci w kosmos. Jest 22.05 przecież jeszcze ponad godzina. Nie jadła kolacji, szybki MC Drive, nikt nie zauważy – tyle radości i emocji , że szybko się spali.
Jest, lotnisko, wysiada i prawie biegnie do tej hali przylotów, gdyby mogła pewnie matron by zrobiła.
Ile ludzi, to samoloty Londyn, Edynburg, czyli większość osób z emigracji przylatuje. Co za powitania, całe rodziny, pełno wzruszenia. Ona uwielbia patrzeć na ludzi . witających się, zna te uczucia. Przyloty, to wzruszające miejsce. Jedno z lepszych.
Przyloty – Frankfurt opóźniony 30 minut. Ale już siada, i czeka.Noc 23.10 h nikogo już prawie nie ma. Na ludzi z Frankfurtu czeka kilka osób i agenci z kartkami.
Siada, wstaje, chodzi, znowu siada,wstaje… i tak cały czas. Jakaś nienormalna chyba.
Wzięła mu kurtkę, bo przecież leciał bez. Wtedy było ciepło, a teraz mróz. Serce bije mocniej, zawsze gdy go widzi, ma wrażenie, że jakoś młodziej wygląda.. już nie może, nie wytrzyma – „no wyłaź” – krzyczy w myślach.
Wychodzą, jest jako 4 – wyszedł. Skok na szyje, pocałunek i już jest, jest dobrze…… Już jest!!!
I to jest ten moment, ta chwila….
Znasz ją ?
Podobał Ci się post?
Komentarze (1)
Powroty- najpiękniejszy czas, pełen emocji i lekkiego nerwu….. Bo często loty przełożone, odwołane, opóźnione. Nigdy nie jeżdżę po mojego M na lotnisko, zawsze powtarza że jako dorosły trafi do domu sam 😉