Rodzina i Dzieci

TATA MARYNARZ

Autor: 6 sierpnia, 2016 6 komentarzy

 

Tata Marynarz

O Matkach marynarkach już było i pewnie  jeszcze będzie. Jednak kim właściwie jest ten „tata marynarz”?

Można by  go opisać słowami z piosenki: „Pojawiasz się i znikasz”. Przecież jakby nie patrzeć, każdy marynarz nieraz ominął wiele ważnych dni z życia swojego dziecka. Wielu nie było przy porodach, pierwszych słowach, krokach. Tych naszych tatuśków omija też sporo uroczystości, takich jak : urodziny, komunie, zakończenia szkół, egzaminy maturalne, śluby. Podejrzewam, że im więcej zacznę wymienić, tym więcej łez wyleje się po drugiej stronie monitora. Marynarze mimo, że są naprawdę twardymi życiowo zawodnikami, w tych sprawach wymiękają. I bardzo dobrze! To świadczy przecież o tym jak bardzo są zaangażowani w ojcostwo, które tak często jest ograniczone odległością.

Podobno ci straszni marynarze w imię pieniędzy i wygodnego życia poświęcają rodzinę , swoje dzieci. Podobno, bo to jak zawsze opinia stacjonarnych. Prawda jest taka, że wszystko co robią ojcowie na morzu jest dla ich dzieci i rodzin. A to, że taką pracę właśnie wybrali nie oznacza, że łatwo przychodzi im bycie z dala od dzieci.

Kim jest ten tata marynarz?

Jak to kim? Tatą!!! Takim jak każdy inny. Choć śmiało mogę stwierdzić, że ta odległość chyba jeszcze bardziej pokazuje wilkom morskim powagę tacierzyństwa i wzmacnia ich miłość, jak i chęć zaangażowania się w procesy wychowawcze.

IMG_0942

Jest  tylko jeden mały problem. Oni  nie zawsze  zdają sobie  z tego do końca sprawę. I przez to, często  mają sobie zbyt wiele do zarzucenia. Jasne, że to wszystko znowu wzięło się od tych ogólnych standardów życia w rodzinie i wychowywania dzieci. I chcąc nie chcąc, czasem marynarze ulegaj tym stereotypom, co za tym idzie?  Mają poczucie , że nie są dobrymi ojcami właśnie przez to że ich nie ma. I  kółko się zamyka. A to wszystko Bzdura!!!

Bywa też tak, że takie właśnie myślenie skutkuje  tym, że po powrocie chce się wynagrodzić dzieciom stracony czas. I panowie zwyczajnie odpływają, czyli rozpieszczają, zamiast pomagać w wychowaniu i być zwyczajnym codziennym tatą.

To taka mała uwaga. Nie dajmy jednak sobie wmawiać, że rodziny marynarskie, że ojcowie marynarze – są gorsi bo ich nie ma. To  my tworzymy swoją rodzinę i przecież wszyscy wiemy, że ta rozłąka, ciężka  na maksa, ale scala. I tu my, kobiety mamy obowiązek wzmacniać to poczucie dobrego ojcostwa u marynarzy. Nie obwiniać, nie wypominać braku obecności. Takie mamy życie. I dziecko powinno dorastać w przekonaniu, że jest to naturalne, że inne nie jest  gorsze.

IMG_0695

Wspólny front 

Najważniejszy dla taty niech będzie  wspólny front z mamą. I po powrocie z morza, marynarz nie powinien tworzyć świata innego dla dziecka. A raczej podłączyć się i kontynuować wspólnie politykę domu. Trochę to poważnie brzmi ale to ważne sprawy. Bo dzieci powinny mieć jednak jakiś porządek w tym chaosie. A to się da załatwić. Marynarze po powrocie spędzają naprawdę dużo czasu z dziećmi.Ofiarują im zaangażowanie, czas i dużo uwagi. A dzieci to właśnie pamiętają, a nie ilość spędzonego czasu.

Wiemy doskonale, że marynarze są naprawdę świetnymi ojcami. Ich  podejście do życia i obycie z innymi kulturami, potrafi stworzyć obraz bohatera w oczach dziecka. Wystarczy zajrzeć do rodziny marynarskiej w dzień powrotu. To tego dnia w tych właśnie w oczach dziecka, widać tą bezwarunkową miłość. Ona nie nasiąka stereotypem, ani nie jest zależna od odległość. Radość mówi wszystko i rozwiewa wszelkie wątpliwości.

IMG_0151

Sztormy

Słodycz słodyczą, ale wychowanie to nie jest taka prosta droga jak z portu do portu. Sztormy były, są i będą. Trzeba sobie radzić w trudnych warunkach. Patrz nastolatek. Ale wiemy dobrze że każdy sztorm się kiedyś kończy. Nie dać się, nie utonąć, nie spowodować katastrofy. Działać zgodnie z procedurami a morze w końcu przywita nas pięknym wschodem słońca

Oj, tak się rozmarzyłam. 😉

Brawo Marynarze. Wiecie, ze Was kochamy. Płyńmy zawsze w jednym kierunku a dopłyniemy …..na piękne słoneczne wyspy.

IMG_0676

 

 


 

Jeśli wybieracie się na wymarzone wakacje, zapraszam do Podróże i My.

Czyli salony Itaki: Rumia, Szadółki i Poznań ( Szczegóły i adresy na stronie) Na hasło Żona Marynarza czeka na Was dodatkowa niespodzianka i na pewno świetnie dobra wycieczka. 


Podobał Ci się post?

Komentarze (6)

  • Ja jako już dorosłe dziecko marynarza nie do końca zgadzam się z artykułem. Marynarze są cienkimi ojcami. Jeździł na statkk dla rodziny? No nie wiem. Ale od początku. Ja jako wraźliwe dziecko źle zniosłam pierwsze rejsy ojca, które były roczne. Nie pamiętałam go po prostu i tyle. Z perspektywy czasu, wiem, że bardzo się to odbiło na moim poczuciu bezpieczeństwa. Gdy rejsy były krótsze relacja trochę sie ociepliła. Ale na statkach odwalają się maniany, ojciec, co okazało się po latach korzystał częstl z usług pań z miejscowych portów. Czy wielu facetów ponosi tako statkowy melanż? Nie wiem, ale ojciec twierdził, że wszyscy koledzy tak robią. Obecnie mój brat zacząl pływać, jest już po 4rech rejsach i nie może uwierzyć, że 80% członków każdej jego załogi korzysta z usług rozwiązłych pań. On to potępia, ale potwierdza, że zdecydowana większość kolegów ulega tej pokusie. Wracając do mojego ojca: może na począku pływał dla rodziny ale w większości lubił se zaruchać, z czasem zaczął kłamać, że jedzie na szkolenia czy przedłużył mu się rejs bo wolał imbę niż rodzinę, z którą miał przez rejsy i rozłąkę bardzo słabo zbudowaną relację. Mnie ojciec nigdy do końca nie znał ani nie rozumiał. Obecnie nie rozmawiam z nim w ogólę. Wiele bym dała by nigdy marynarzem nie został.

  • Nikt tak jak tata nie truł mi na studiach czy wszystko zdane i poogarniane życiowo u mnie 😉 Nawet będąc na morzu. Ale za to po pierwszym roku magisterki zorientował się, że jestem na specjalności PRowej 😉 😀

  • Mamy córkę i niestety, ale tata rozpieszcza. Zdaję sobie sprawę z tego, że chce nadrobić stracony czas chociaż ona jeszcze niewiele rozumie z tego co się dzieje, ale ja to zauważam (zresztą nie tylko ja). Jest od zabawy, wygłupiania się, pozwalania na wiele rzeczy chociaż próbuję to ograniczyć ze względu na to, że małe dziecko szybko łapie i zapamiętuje i potem wymusza. A ja zostaję z nią potem sama i nie daję sobie rady. A więc ja jako mama to taka trochę „wyrodna”, bo od wychowywania, dyscypliny i zasad, a tata wszystko co fajne 😉

    • No właśnie to się fajnie sprawdza przez pierwsze dni ale na cały kontrakt w domu to już różnie bywa. Bo tak jak piszesz potem my zostajemy z tym i wychodzimy na te od wiadomo czego a tatusiowie to zabawa. Panowie jak by to tu u Was trochę zmodyfikować? Co wy na to ?
      Oczywiście to jedna z opcji bo w rożnych rodzinach różnie bywa. Choć myślę, że ta teza sprawdza szczególnie w przypadku córek. A może nie?

      • Trudno mi powiedzieć jak by było w przypadku syna. Napiszę już nie na temat, że mój M baaaaardzo chciał syna, w 8 tc opijał syna, do końca miał nadzieję, że to będzie syn i za każdym razem prosił lekarza o potwierdzenie płci, mimo, że była ewidentnie dziewczynka. I teraz oszalał, zwariował, dostał pierdo*** na jej punkcie i chce jeszcze dwie córy 😉 😉 i teraz właśnie jest taka córeczka tatusia.

        A co tatusiowie na to? Mój twierdzi, że nasza córka jest tak śliczna, że wszystko jej wolno i ona jest jego córeczką i też jej wszystko wolno. I bądź tu mądra i gadaj z chłopem 😛

    • a ja się zastanawiam czy da się wychować dzieci jednogłośnie? (w sensie nawet jak się nie zgadzamy to coś razem ustalamy i dziecku to ogłaszamy) żeby nikt nie był tym złym?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *