Marynarz a epidemia koronawirusa!
Marynarz a epidemia koronawirusa!
Sytuacja, która wydarzyła się w ciągu ostatnich 2 tygodni w Polsce, w Europie w sumie, to na całym świecie – przerosła wyobrażenia chyba nas wszystkich. To co się dzieję teraz w Polsce, czyli:
#zosatńwdomu,
zamknięte restauracje,
kina,
nasze dzieci uczące się w domach….
każdy wie i zna, bo dotyka to każdy Polski dom. Jednak jaki to ma wpływ na sytuację rodzin marynarzy i samych marynarzy? Nie chodzi o to, aby pisać tu elaboraty czy powielać, to co już jest. Wystarczy dla tych co nie wiedzą podsumowanie w kilku punktach:
- Zamknięte loty w PL i niektórych innych krajach – co oznacza problem z dostaniem się do pracy i problem z powrotem. Przekraczanie Polskiej granicy na razie tylko drogą lądową. Podróże w tych czasach dla marynarzy nie są bezpieczne, a i tak się odbywają.
- Część firm nie przetrwa. Marynarze zostają bez pracy, bez świadczeń, bez pieniędzy. Tu trzeba pamiętać, że Polscy marynarze, to nie tylko pracownicy polskich firm takich jak PŻM, którzy są zatrudnieni w PL. WIĘKSZOŚĆ POLSKICH MARYNARZY PŁYWA NA STATKACH W FIRMACH NA CAŁYM ŚWIECIE.
- Żony, partnerki często mają małe firmy albo są „samozatrudnione” – bardzo trudno przetrać teraz finansowo.
- Odwoływane śluby, samotne porody i inne społeczno- rodzinne utrudnienia.
Już na stories(Instgram) dyskutowaliśmy o tym i na Fanpage. Wiele trudności z powrotem do kraju, z wyjazdem do pracy. Obawy czy firmy przetrwają i marynarze będą mieli pracę. Bo nie o PL firmy tu chodzi. Przecież my żyjemy sytuacją na całym świecie, bo właśnie na całym świecie marynarze pracują. Jak to będzie, jak się ułoży nikt nie wie. Trzymamy kciuki mocno i pamiętamy, że dla nas oprócz sytuacji w kraju, istotna jest sytuacja praktycznie każdego innego kraju.
Cała społeczność marynarzy i kobiet marynarzy jest mocno aktywna w temacie. Możecie śledzić dyskusje, podpowiedzi od was samych w tych różnych miejscach:
„Wydarzenie” na Fb, które powstało, abyśmy mogli wklejać wszystkie info. Każdy ma do niego dostęp już ponad 1500 ludzi
https://www.facebook.com/events/2751881344848970/?active_tab=discussion
Post na Fb/żonamarynarza pod którym na gorąco zebrało się prawie 300 wpisów i oczywiście sam FB/żonamarynarza
Kliknij w zdjęcie
#koronawirus #marynarz❗Piszcie koniecznie tu dla nas – jakie macie rozwiązania, powrotu, wyjazdu, jak radzi sobie…
Opublikowany przez Żona Marynarza Piątek, 13 marca 2020
Na grupie dla kobiet marynarzy też znajdziecie mnóstwo wpisów od dziewczyn(grupa tylko dla kobiet)
https://www.facebook.com/groups/597246787110023/
Aktualności prawne związane z sytuacją marynarzy a koronawirusem na bieżąco umieszcza też Kancelaria Legal Marine. Warto śledzić na bieżąco Fanpage.
https://www.facebook.com/Legal.Marine.Mateusz.Romowicz/
Oczywiście portale branżowe www.gospodarkamorska.pl czy www.portalmorski.pl
Możecie też pisać w komentarzach tutaj. Mamy bardzo specyficzną sytuację i trudną, zwłaszcza, że podmiany oczywiście w mniejszym stopniu – odbywają się. Podróżowanie po świecie teraz jest trudne. A marynarze, chociażby na promach, statkach pasażerskich i podobnych, pracują bez obowiązku kwarantanny. Jednak ci co wracają drogą lądową z zagranicy taką kwarantannę muszą odbyć. Dlatego piszcie o wszystkim – na pewno inni skorzystają na waszej informacji, a wy skorzystacie z informacji innych.
Nie ma co jednak myśleć negatywnie. Akurat rodziny marynarskie wiedzą co to:
izolacja,
wiedzą co to nieprzewidziane sytuacje,
marynarskie mamy nie raz przechodziły „kwarantanne” w czasie chorób dzieci.
Zakupy na zapas, online.
Wiemy jak to jest nie widzieć bliskich,
marynarze wiele miesięcy w roku spędzają bez „wygód” których teraz zabrakło,
poruszają się też po krajach, gdzie narażeni są również na ciężkie choroby np. malaria….
I można by tak wymieniać. Poradzimy sobie ! Musimy jak zawsze! Nie jest wesoło, nie będziemy się bajerować i udawać, że jest inaczej ale porodzimy sobie z tym co jest!!!
Komentarze (6)
Nie życzę nikomu aby jego ojciec pracował na morzu. Proszę nie zrozumieć mnie źle, kocham go, wiem że dba o nas. Tylko że tak naprawdę gdy jest potrzebny to go nie ma. Mama, jest najlepsza, dwoiła się i troiła ale sama ze wszystkim nie dawała rady… Zawsze to samo mecze i treningi jako jedyny z chłopaków bez ojca… święta, urodziny bez ojca… problemy rodzinne bez ojca… zawsze wszystko było na głowie matki, on niby o wszystkim wiedział ale to ona musiała wszytko ogarniać. Mame lata samotnego wychowywania mnie i brata wiele wyrzeczeń i trudu kosztowały. Ojciec tylko i aż odpowiadał za pieniądze, reszta przechodziła obok niego. Poza tym zawsze jak wracał to nagle wszystko musiało być po jego myśli i tak jak on chce. Rodzice rozwiedli się jak już oboje z bratem wyprowadziliśmy się z domu, chociaż jestem pewien że gdyby nie ja i brat mama zrobiła by to wcześniej, bo ewidentnie się męczyła… ile to razy płakała Boże…
Ojciec namawiał mnie żebym poszedł w jego ślady, wielokrotnie mówiłem że mam inne cele i pasje… nigdy nie rozumiał. W końcu mu wygarnęłem wszystko bo nie wytrzymałem, jak powiedział że po studiach które wybrałem będę zarabiał przy szczęściu może max 5 tys i klepał biedę. A on będzie musiał nas cały czas utrzymywać. Od tamtego momentu złotówki od niego nie wzięłem, studia i praca ale to lepsze niż pieniądze tatusia, który tak naprawdę poza pieniędzmi ma niewiele do zaoferowania dziecku… nie mam z nim od 1.5 roku kontaktu, brat sporadycznie (głównie przez internet lub telefon).
Mój M pracuje dla firmy amerykańskiej i obecnie jest na wodach USA, już wiemy, że podmian przez dłuższy czas nie będzie ze względów bezpieczeństwa.
A mi się serce ściska i nie mam ochoty już czytać jak to świetnie sobie damy radę i milion innych pierdol do których jesteśmy niby przyzwyczajone… Nasi ukochani powinni do nas wrócić abyśmy trwali razem w tak trudnym czasie. Każdemu jest ciężko to fakt ale ta cała sytuacja tylko pokazuje, że gdy stanie się coś gorszego( mam nadzieje, że nie) czyt. Wojna lub inne nieprzewidziane sytuacje to wiecie w jakiej sytuacji my będziemy? Każda wtedy będzie mogła oglądać swoich mężów tylko na zdjęciach, bo teraz nie mają jak wrócić a później? Sytuacja zmienia się co dwa dni i nie wydaje się, że będzie lepiej. Starajmy się ściągać ich do domów a nie liczyć kasę, która „dodatkowo zarobią”jak siedzą tam… oczywiście każdy musi mieć z czego żyć i kupić jedzenie ale to oni narażają swoje tyłki a my? Siedzimy sobie w domkach i” jak nie możesz wrócić to trudno, może lepiej jak zostaniesz? Może nas zarazisz?” Dziewczyny! Gdzie ta miłość o której piszecie do marynarzy, bo ja jej nie widzę… AHOJ
Starajmy się ściągać? Moja droga to nie my i tym decydujemy, niestety. Ze środka oceanu męża nie sciagniesz ani tym bardziej z redy na innym kontynencie. Można włosy sobie wyrywać tylko co to da? Oni także są w stresie i nasz postawą wcale im nie pomożemy panikujac. Mój wie, że na Niego czekam i najlepiej by wracał w każdej chwili, ale to niemożliwe 🙁 nie ma podmian i koniec. Wpław przez ocean nie przypłynie 🙁 pieniądze nie mają tu żadnego znaczenia. Żyjąc z marynarzem wiemy z czym to się wiąże.
Warto wspomnieć o marynarzach wojskowych. Pracują normalnie, codziennie dojeżdżając do pracy na okrętach, na których nie ma mowy o odstępie 1,5 m odległości od siebie…Moje dzieci żyją w ciągłym strachu o Tatę i o to, czy nie „przyniesie” niczego do domu 🙁
Musimy sobie poradzić!