Zagrożenie przerzutem narkotyków w transporcie morskim.

Artykuł powstał dzięki uprzejmości Maritime Safety & Securty
Wszyscy z wielką radością przyjęliśmy wiadomość o uwolnieniu kpt. Andrzeja Lasoty, który został zatrzymany pod koniec lipca 2019 roku w porcie Altamira w Meksyku pod zarzutem przemytu kokainy.
Podczas rozładunku kruszywa kamienia na pływającym pod banderą cypryjską statku MV UBC Savannah, które załadowano w Baranquilli w Kolumbii, odkryto w ładowni podejrzane pakunki. Kapitan Lasota polecił wstrzymać rozładunek, zamknąć ładownie i wezwać na miejsce policje. W wyniku kontroli służby odkryły w ładunku 240 kg kokainy, a kapitan został aresztowany pod zarzutem przemytu. Potem został niesłusznie osadzony w więzieniu federalnym o zaostrzonym rygorze w Tepic, w którym tak długo oczekiwał na sprawiedliwość.
Meksykańska prokuratura wnosiła do sądu o karę nie niższą niż 10 lat więzienia, karę grzywny oraz zawieszenie praw obywatelskich na czas odbywania kary. Jak poważne jest to zagrożenie dla załóg statków świadczy nie tylko odosobniony przypadek kpt. Lasoty. Dlatego poniższy tekst pozwoliłem sobie poświecić temu zagrożeniu.

Większość nielegalnych narkotyków jest przemycana drogą morską. Statki są atrakcyjne dla handlarzy narkotyków, gdyż procedury bezpieczeństwa są na nich zwykle słabsze niż w branży lotniczej. Przemyt narkotyków drogą morską jest problemem od lat ale w ostatnich latach pojawia się coraz więcej przykładów, że stosowane metody stale ewoluują. Celem niniejszego opracowania jest przybliżenie zagrożenia osobom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo morskie.
Według ostrożnych szacunków nielegalny handel narkotykami wynosi ponad 400 miliardów USD rocznie. W Kolumbii produkcja kokainy jest tańsza niż produkcja kawy. Jeśli połączyć to z ogromną globalną zależnością od narkotyków przedstawi to model biznesowy o niskich kosztach, wysokim ryzyku i potencjalnie wysokich dochodach. Potencjalnie wysokie zyski przyciągają główne międzynarodowe organizacje przestępcze, a bardzo często także terrorystów, którzy finansują swoją działalność m.in. nielegalnego handlu narkotykami. Jeśli statek jest używany do przemytu narkotyków, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że załoga nie ma pojęcia, że na pokładzie znajdują się narkotyki. W takich przypadkach możliwe jest, że zaangażowani w przemyt mogą być pracownicy portu, stoczni, itp., którzy mają dostęp do części statku i mogą poruszać się bez wzbudzania podejrzeń.
Przemytnicy mogą wejść na pokład statku (lub przyczepić narkotyki do kadłuba) z morza lub na kotwicowisku. Załoga najczęściej pozostaje bezbronna, a przez to także atrakcyjna dla przemytników. Posiada określony dostęp do odpowiednich kryjówek na pokładzie, na przykład zbiorników, zamkniętych przestrzeni i magazynów. Przestrzenie maszynowe są idealne do schowania nielegalnego materiału. Nawet jeśli członek załogi nie jest faktycznym kurierem, może ułatwić przewóz narkotyków na statek i z niego. W niektórych przypadkach kurier może nie zdawać sobie sprawy z obecności „opiekuna”, którego celem jest zapewnienie, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby kurier wykonał swoją pracę, nawet jeśli oznacza to przerwanie eksploatacji statku. Członkowie załogi muszą dbać o siebie nawzajem, aby powstrzymać osobę przed upadkiem do pozycji, w której stanie się bezbronna, a tym samym stanie się celem.
Firmy powinny mieć poufne systemy raportowania, którym załoga może zaufać. Wysyłanie narkotyków do Europy z kraju produkcji Kolumbii, Peru, Boliwii jest poważną przeszkodą dla karteli. W przeciwieństwie do przerzutu narkotyków do Stanów Zjednoczonych nie ma korytarza lądowego. Dlatego narkotyki w tym kierunku można przemycać tylko drogą morską lub powietrzną. W ostatnim dziesięcioleciu w dużej mierze była to właśnie droga morska. W związku z COVID 19 można zaobserwować znaczny wzrost aktywności w nielegalnym przerzucie narkotyków w transporcie morskim. Ograniczenia w transporcie, które dotyczą także transportu substancji zabronionych powoduje, że w wielu krajach dochodzi do ogólnego niedoboru wielu rodzajów narkotyków na poziomie detalicznym. W konsekwencji dochodzi do wzrostu cen oraz obniżenia czystości narkotyków. Zamknięcie granic utrudnia międzynarodowe operacje przemytu narkotyków i powoduje wzrost ceny. Nie tylko trudniej jest nielegalnie transportować niebezpieczny narkotyk przez granice, ale popyt na tę substancję zmniejszył się wraz z recesją Covid, co doprowadziło do mniejszego dochodu do dyspozycji. Obowiązkowe blokady w dużej mierze zabiły również imprezę w pubach i klubach nocnych na całym świecie.
Ale to nie jedyny powód, dla którego wzrosły ceny kokainy. Nielegalne zyski generowane przez sprzedaż narkotyków również stają się trudniejsze do prania. Teraz, gdy brudne pieniądze są trudniejsze do wyczyszczenia, dostawcy żądają wyższej ceny. Na mapach pokazano główne kierunki przerzutu kokainy do Europy z wykorzystaniem „korytarza Atlantyckiego” z Karaibami i Surinamem na czele.
Coraz głośniej mówi się, o nowym szlaku na którym operują głównie jachty i motorówki, którymi przemyca się kokainę i metamfetaminę ze Stanów Zjednoczonych i Ameryki Łacińskiej do Australii przez wyspy Południowego Pacyfiku, które są często uważane za miejsca wypoczynku niż ośrodki narkotykowe. W ciągu ostatnich pięciu lat nastąpił gwałtowny wzrost liczby łodzi przewożących często ponad tonę kokainy przez Ocean Spokojny, aby nakarmić rosnący i bardzo lukratywny nawyk narkotykowy Australii, która ma jeden z najwyższych wskaźników spożycia kokainy na mieszkańca na świecie. Gdy średnia uliczna wartość kg kokainy w Europie wyniosła 41 731 USD, a w takich miejscach jak Finlandia wahała się od 70 do 80 000 USD to w Australii i Nowej Zelandii w 2020 roku wzrosła do 200 000 dolarów za kilogram. Z drugiej strony spadek cen kawy na świecie zmusił rolników w centralnej dżungli w Peru do zerwania swoich roślin i zastąpienia ich liśćmi koki. Ten ogólnokrajowy trend w Peru spowodował, że produkcja liści koki wzrosła do prawie 55 000 hektarów z których powstaje do 500 ton kokainy rocznie. Ilość ta pozwala trzykrotnie zaspokoić roczny popyt na kokainę w Stanach Zjednoczonych. Kartele najczęściej wykorzystują do przerzutu poza „mułami”, którzy przemycają narkotyki w bagażu, na sobie lub w sobie, statki i jachty.

Na statkach wykorzystuje się najczęściej kontenery, których globalnie przewozi się statkami około 750 mln rocznie. Kokaina umieszczana jest pomiędzy legalnym ładunkiem na metodę „gancho ciego”, metodą „rip on/rip off” gdy kartele dostają się do zawartości ładunku kontenera zrywając wcześniej plomby „seal” zastępując je swoimi własnymi. Często wykorzystuje się też elementy konstrukcyjne kontenera w których umieszcza się narkotyki. Czasem stosuje się podwójne konstrukcje. Bardzo często narkotyki przerzucane są poprzez montowanie w szczelnie opakowanych wodoodpornych torbach i stalowych zasobnikach podczepione przez nurków do elementów konstrukcyjnych statku np. stępka przechyłowa.
Bardzo rzadko załoga uczestniczy w przerzucie ukrywając narkotyki w specjalnie przygotowanych skrytkach, a czasem zbiornikach. Takim przykładem może być przechwycony w ubiegłym roku przez Straż Wybrzeża Trinindad i Tobago MV THRONE. Statek płynął z Guayaquil w Ekwadorze do Belem w Brazylii. Na statku znaleziono około 400 kilogramów kokainy ukrytych w specjalnie wykonanej krypcie w zbiorniku paliwa, zamkniętej w wodoszczelnych opakowaniach. Cała załoga została aresztowana. Kartele nie zawsze wykorzystują transport morski czy poszukują „mułów”. Często same dokonują przerzutu szybkimi łodziami lub miniaturowymi „łodziami podwodnymi”. Kanał ten nabiera jeszcze większego znaczenia w dobie pandemii Covid 19.
W marcu tego roku policja w Maladze w Hiszpanii poinformowała, że odkryła miniaturową łódź podwodną typu „narco sub”. Jednostka ma około 9 metrów długości, 3 metry szerokości i 3 metry wysokości. Szacuje się, że jest w stanie przewozić dwie tony narkotyków. Dzięki kompaktowym gabarytom mogła być transportowana transportem drogowym z miejsca konstrukcji do portu, skąd można było ją załadować na statek matkę. Uważa się, że łódź służyła do przemytu narkotyków przez Cieśninę Gibraltarską. Jest to powszechna trasa z Maroka do Hiszpanii i często pokonywana jest przez bardzo szybkie łodzie handlarzy narkotyków GFV. W 2019 roku hiszpańska policja natknęła się na łódź niskoprofilową LPV nazwaną „Transatlantyk”, która wypełniona narkotykami przekroczyła Atlantyk. Jednostka przewoziła 3 tony kokainy ale załoga była zmuszony do opuszczenia jej u wybrzeży Galicji po problemach mechanicznych.
W 2020 roku także u wybrzeży Galicji zatrzymano kolejną łódź do przemytu narkotyków ochrzczoną „Ghost Glider”, która był jednostką pośredniej kategorii pomiędzy szybkimi łodziami GFV a LPV. Jej konstrukcja byłą inna niż „narco- subów” budowanych w Ameryce Łacińskiej. Do kadłuba łodzi motorowej, dodano twardy kołnierz znany z łodzi hybrydowych RIB, a następnie zabudowano ją niską zakrytą nadbudówką. „Szybowiec-duch” miał być głęboko zanurzony w morzu by uniemożliwić jego wykrycie.

Wydaje się, że hiszpański ruch łodzi podwodnych z narkotykami koncentruje się na galicyjskich gangach narkotykowych. Galicja ze swoją 1500-kilometrową linią brzegową stłoczoną między Portugalią a Francją od wieków jest rajem dla przemytników. Przemyt w Galicji nie był nawet przestępstwem kryminalnym aż do 1982 roku, a nawet po tej dacie był zawodem akceptowanym społecznie. W latach sześćdziesiątych przemyt papierosów stał się największym nielegalnym rynkiem w Galicji, a w latach osiemdziesiątych był to biznes warty wiele milionów dolarów, który skorumpował celników i policjantów, a także lokalnych polityków. Galicyjscy przemytnicy nawiązali kontakty z kolumbijskimi handlarzami kokainy w Panamie. Przyjeżdżali tam prać zyski z przemytu tytoniu. Razem zorganizowali kilka wysyłek testowych. Kolumbijczyków Galicjanie zaoferowali bezpieczny rurociąg do serca Europy w Hiszpanii. Galicyjskie kutry pływały do Kolumbii i z powrotem, zrzucając kokainę na pełnym morzu w czasie powrotu. Z morza szybkie łodzie przerzucały szybko towar na ląd i odludne plaże. Gwarancją udanej transakcji dla obu stron był wzajemnie przetrzymywanie zakładnika po jednym z każdego strony. Dopóki narkotyki nie zostały zwrócone na lądzie Kolumbijczykom, którzy następnie zajęli się hurtową dystrybucją wśród europejskich grup przestępczych, w tym włoskich organizacji mafijnych, takich jak Camorra i 'Ndrangheta.
Szacuje się, że Galicjanie za organizację przerzutu morzem i dostarczenie towaru na ląd dostają 30% zysków ze sprzedaży przemyconych narkotyków. Pojawiają się także informacje, że kartele stosują także bardziej wyszukane metody przemytu. Takie jak chemiczne metody przemytu. Polegające na mieszaniu kokainy lub heroiny z substancją płynną maskującą obecność narkotyku. Maskowane substancją płynną narkotyki nie będą różnić się od benzyny czy olejów przemysłowych, przez soki owocowe, warzywne, olej kokosowy, po wodę, czy płynne substancje czyszczące. Gdy ładunek dotrze do miejsca przeznaczenia, przemytnicy dodają aceton lub eter i pozwalają narkotykowi oddzielić się od legalnego płynu. Cała operacja wykazuje wysoki poziom wiedzy technicznej, a także dogłębne zrozumienie specyfiki transportu morskiego i rodzajów wysyłanych drogą morską ładunków.
Sebastian Kalitowski
https://www.facebook.com/Maritime-Safety-Security-230171640331963
https://www.facebook.com/Szkolenia-dla-marynarzy-105972791562017