Jaka ma być żona marynarza?
” Witam serdecznie piszę , bo nie już nie wiem co robić jak się zachowywać. Jestem dziewczyną, a właściwie narzeczoną marynarza. Bardzo go kocham ale nie znam takiego życia, jak to będzie. Niektórzy mi to nawet odradzają, mówią wprost, że to tak się łatwo nie uda. Co mam zrobić, jaka ma być żona marynarza, co powinnam robić?
Mówi się, że: silna odważna, nie bojąca się wyzwań, taka co sobie poradzi z „męskimi pracami”, odporna na stres, zorganizowana, pracująca, ogarniająca dzieci, wspierająca męża, z „twardą dupą”, odporna na gadanie innych, pozytywnie nastawiona do kontraktów, lubiąca być sama….zawsze sobie radząca ze wszystkim.
Czyli co? Powinna być idealnie zaprogramowaną maszyną? No pewnie, że nie!
Żona/partnerka marynarza, to nie żaden zawód który wymaga od nas kwalifikacji. To nasze życie, które zapewne nie raz przejdzie po nas ostro. Co prawda jest ono specyficzne i może różni się od tego jakie prowadzą nasi stacjonarni znajomi. Jednak nie jest ani gorsze, ani lepsze. A nastawianie sie do niego jak do filmu Marvela i obsadzenie siebie w roli Wonder Women nadaję się co najwyżej na nocne zabawy z marynarzem:-)
Może faktycznie na początku trudno się śpi samej, ale z czasem zaczyna się zagarniać całe łóżko dla siebie
Ale skoro już temat został wywołany do tablicy, to lecimy. Proszę bardzo.
Jaka „ma być” żona marynarza:
- Kochająca – wiadomo
- Płacząca – tak, śmiało można sobie popłakać, gdy organizm tego wymaga. To zdrowy i oczyszczający odruch.
- Nieidealna – nie da się być dziewczyną z instagram w świecie rzeczywistym.
- Niech pozwala sobie na porażki – ludzie będzie ich milion. I takich związanych z codziennymi obowiązkami jak i takich emocjonalnych czy zawodowych.
- Skoro już wie o porażkach, to niech stara się z nich podnosić – bo to właśnie ten proces będzie ją wzmacniał i dzięki temu nabierze dystansu.
- Niech sobie czasem przeklina tę pracę na morzu, i że jest z sama z całym lądowym majdanem – przecież na czymś trzeba się czasem wyżyć.
- Nie musi umieć wbijać gwoździa, czy odtykać kibla jak sie zapcha – można zawsze zawołać specjalistów – choć zapewne z czasem jej się odechce i się po prostu sama tego nauczy. Ale to od niej zależy.
- Powinna siebie chwalić i dobrze o sobie mówić – nikt raczej tego nie będzie robił – a to daje jej ogromną siłę i podciąga poczucie wartości.
- Musi pamiętać, że mimio 10 etatów, dzieci, natychmiastowej konieczności zamiany pościeli, stworzenia miliona obiadów, sterty prania, zbliżającej się konferencji, zebrania w przedszkolu, chorującej mamy…ona: może nie chcieć wyjść z łóżka, może boleć ją głowa, brać nerwica i maksymalny wku..w, może mieć wykańczający pms, może być zmęczona, może mieć po prostu dość i chcieć tylko przetrwać dzień.
- To co ma dawać dzieciom – to miłość, a nie wyprasowana sukienka. Choć żelazko jest dobre na gorszy dzień.
- Niech się uśmiecha ile tylko da radę – to jest najlepsze na świecie.
- Niech robi coś dla siebie – cokolwiek chce. Kiedy jak nie teraz, kto jak nie ona. Czas leci.
- Niech się rozwija.
- Niech wspiera tą pracę na morzu – to akurat trzeba zaakceptować i dopasować swoje życie do wyjazdów i takiej rodzinki na odległość. Jeśli tego nie zrobi – nie będzie szczęśliwa.
- Niech czeka na lotnisku z utęsknieniem i planami na kontrakt domowy.
- Niech pamięta, że granica (wszystkich dobrych i złych sytuacji) jest zawsze dużo dalej niż jest w stanie sobie wyobrazić i, że da radę.
- Gdy jest sama w urodziny, czy inne święta – niech je świętuje. Bo niby dlaczego nie miałaby tego robić?
- Nie musi cierpieć jak marynarza nie ma. Niech się cieszy z każdego dnia i z tego co jest. Związek z miłości nie wymaga od cierpienia. Tęsknię ale jestem szczęśliwa – można.
- Niech długo rozmawia ze swoim marynarzem.
- Niech się z nim kłóci – to nie ma być związek na pokaz – czasem ludzie się kłócą.
Niech jest silna, odważna i majsterkująca – to świetnie. Ale niech pamięta, żeby być po prostu sobą.
To co najważniejsze w takim układzie, to – akceptacja. Jeśli, to się nam uda, to bez problemów dopasujemy nasz charakter, nasze umiejętności.
Akceptacja zawodu marynarza, to akceptacja pewnego stylu życia.
To nie traktowanie tego jako karę, czy zło konieczne.
To wpasowanie sobie tego w swoją codzienność. Stwarzanie swojej przestrzeni, docenianie czasowej samotności. To pozwalanie sobie na tęsknotę ale równocześnie też na szczęście…
A gdy będzie trzeba to takie kobiety :
udźwigną co się da,
zapłaczą,
uśmiechną się ,
wnerwią się,
porzucają talerzami,
…ale zawsze bez względu na okoliczności będą czekać na każdy powrót tak samo mocno. I będą wiedziały, że to jakość relacji ma znaczenie, a nie koniecznie ciągła obecność – bo ona niczego nie gwarantuje.
Raz jej łatwiej, raz gorzej. I absolutnie nie trzeba dążyć do żadnego modelu kobiety. Bo sobą trzeba być… jedyne co jest ważne dla takiego związku , to
✔wiara, że warto czekać,
✔szczerość, aby umieć w związku rozmawiać,
✔ tęsknota, aby o miłości nie zapominać,
✔akceptacja
Piątka dla ciebie. Zaakceptuj ale bądź sobą.
Podoba Ci się bluza z haftowaną kotwicą ze zdjęcia KLIKNIJ TUTAJ