Skutki uboczne bycia w związku z marynarzem
Nie ma co ukrywać, że takowych nie ma. Bo oczywiście, że są i jest ich całkiem spora lista. Relacja po części na odległość jest dość specyficzna i wymaga od uczestniczących w niej osób całkiem sporo różnych akcji, które może nie koniecznie są charakterystyczne dla typowego określenia związku. Jednak skupmy się na skutkach ubocznych takiej relacji.
Założenie!
Związek z marynarzem jest cudowny, pełen miłości tęsknoty. Każdy powrót jest jak randka, nie wyobrażam sobie innego życia, świetnie sobie radzę. Mój M pływa po całym świecie. Mamy ciągle kontakt. Świetnie się czuję. Tak bardzo tęsknie. Razem najlepiej i wiele wiele innych haseł, które są czasem oczywiste, czasem nad wyraz, a czasem zrozumiałe tylko nam.
Jednak to ta strona a’la bajkowa, a przecież każde lekarstwo na życie ma swoje skutki uboczne, te rzadsze i te częściej występujące. I tak samo jest w związku z marynarzem.
Ale, żeby nie było tak łatwo, to skutki uboczne dzielmy na dwa rodzaje. Te na poważnie i te na „ no co ty ja też tak mam”. I to właśnie czytelniczki stworzyły tak różnorodną listę. Jeśli masz ochotę dopisz swój punkt w komentarzach.
Zaczynamy?
Czy dany skutek uboczny należy do grupy na poważnie? A może czytając go odniesiesz wrażanie – Ja też tak mam?
Zmiksowaliśmy wszystko, sprawdź:
- Zbyt samodzielna. Po powrocie faceta trzeba na nowo uczyć się podejmować decyzje wspólnie. I trzeba wtedy zwracać uwagę na drugą osobę. A jak jestem sama, to sama sobie sterem, żeglarzem, okrętem i na nikogo nie trzeba się oglądać. I zbyt twarda, nie umiem być „taka mała i słaba, potrzebny mi silny mężczyzna”.
- Samotność. To jest najgorsze.
- Ciężko coś zaplanować…. Osobne święta i inne ważne wydarzenia rodzinne.
- Zawsze coś sie dzieje, wypada, psuje jak go nie ma i trzeba sobie radzić.
- Bycie dobrym i złym policjantem wobec dzieci.
- Ciężko cokolwiek zaplanować, niestety też przedłużające się kontrakty. No i czasami mam wrażenie, że po powrocie ze statku traci kontakt z rzeczywistością, trudno mu się przestawić.
- Dni płodne jak go nie ma.
- Na każdym kroku podejrzewana o zdradzanie męża / partnera Marynarza lub też o bycie zdradzaną przez wcześniej wymienionego. Nagminne stereotypowanie. Wypominanie zarobionych przez niego pieniędzy. Wzbudzanie poczucia, że musisz czuć się gorzej i ukrywać się z tym, a wręcz wstydzić, że stać Cię na droższe perfumy, lepszy telefon czy oryginalny ciuch. Masz zakaz narzekania na: problemy z kasą (bo przecież śpisz na pieniądzach), na pracę – bo przecież nie musisz pracować (patrz punkt poprzedni – śpisz na pieniądzach), a jeśli powiesz coś złego o swoim partnerze / mężu – bo Cię zezłościł, zdenerwował czy cokolwiek – nie możesz, powinnaś tylko mu usługiwać bo go tyle czasu nie ma w domu i być szczęśliwa, że łaskawie wrócił do domu. Ale jest super i tak niech ludzie gadają co chcą. Mi pasuje takie życie, a jak go nie ma – wyjeżdżają z szafy wszystkie hobby, zaległe spotkania z koleżankami, książki do przeczytania, nauka, planowanie wakacji itd. Podsumowując, to ludzie wokół stanowią największą trudność, ten skutek uboczny.
- Nic nie jest tak ja powinno. Ciągłe zmiany. Już nie nadążam.
- Logistyka w małym palcu. Z całym domowym majdanem na głowie stałam się mistrzem w organizacji dnia/ tygodnia/ miesiąca (bez plannera nie ma życia ) i nauczyłam się planować wszystko z dużym wyprzedzeniem i w kilku wariantach.
- Nadzwyczajna organizacja czasu, która przychodzi sama z siebie.
- Kontrola. Chęć posiadania wszystkiego pod kontrolą, aby organizacja czasu była jeszcze skuteczniejsza.
- Poznawanie siebie na nowo, bo czasem coś się jednak zmienia.
- Chęć doskonalenia siebie by być lepszą dla marynarza swego w tym czasie, gdy go nie ma by później na maxa korzystać jak marynarz wróci i być tylko dla niego.
- Inna organizacja obowiązków domowych i około domowych. Brak podziałów na zajęcia typowo męskie czy inne.
- Radość OGROMNA za każdym razem jak wraca co niesie za sobą ogromy przypływ endorfin i wracają motyle w brzuchu na samą myśl i szykowanie się do tego jak na Boże Narodzenie.
- Nie liczy się dni, raczej tygodnie czasem miesiące żeby się nie dołować za bardzo.
- Za dużo zmiennych. To taka wada i zaleta.
- Z problemami jesteś sama często i w radościach i sukcesach też.
- Na poważnie porażka w weekendy, gdy wszyscy razem spędzają czas a u nas marynarz w morzu, czy to lato czy zima.. Zawsze nie w czas
- Ograniczona żona czasowo jeśli chodzi o godziny pracy czyli do 16 i koniec bo jak M w morzu, a nie ma pomocy to kto odbierze dzieci z placówek… A druga strona, to kobieta ma łeb jak sklep o wszystkim myśli, wszystko planuje i dopasowuje. O przeglądzie auta pamięta o wizytach lekarskich dzieci itd itd… Wszystko ma na głowie.
- A i jeszcze brak zabawy ha ha bo każde wesele wypada jak M w morzu.
- Samodzielność w 100 %.
- Ciężko coś zaplanować szczególnie jak nie ma stałego kontaktu z jedną firma, nie ma go na ważnych wydarzeniach, nie ma go w sytuacjach kryzysowych, omijają go ważne momenty z życia dzieci
- Skutki uboczne? Mnie wkurza np, to, że on wraca po 3 miesiącach, a my przez ten czas mamy inne nawyki/inne przyzwyczajenia. Czasami ciężko je było wprowadzić w życie.
- On wraca i robi tak jak było 3 miesiące temu- nie bardzo się stara na zmianę więc zaburza, to nam cały rytm. I dzieci przez to „dziwaczeją”.
- Żadnych ubocznych nie widzę.
- Jak go nie ma panuje chaos. Jak on jest – panuje chaos do potęgi… ale przynajmniej mam po oficersku ugotowane.
- Największy i nie do pobicia minus, to to że dzieci nie widzą tyle czasu taty i jego tęsknota za nimi reszta to Pikuś.
Przed użyciem marynarza skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy marynarz niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu.
Ale najważniejsze jest, to że lekarstwo działa !!! Można brać.
Komentarze (2)
zazdroszczę tych ciągłych kontaktów. Moj Partner tez plywa po całym świecie i przez 2-3 tygodnie bywa bez zasięgu. Samotność, tak to główny ból bycia w takim związku, zwłaszcza teraz kiedy nie ma podmian
Moim skutkiem ubocznym jest to że zaczełam się sypać psychicznie – depresja. Zawsze uchodziłam za silną i zorganizowaną babke ale po 6 latach małżeństwa pękłam. Do tego widze że chce dzieciom i sobie wynagrodzić jego nieobecność prezentami. Oraz ciągła chęć by nadrabiać czas spędzony bez niego jak wraca.