Kobieta

Nie układają mi się relacje z rodziną mojego marynarza.

Autor: 1 listopada, 2018 70 komentarzy

Jest taki dowcip…

Syn mówi matce, że zakochał się i chce się żenić. Matka na to: „No dobrze, ale muszę ją poznać”. Na co syn zaproponował: „Przyprowadzę trzy kobiety i spróbujesz zgadnąć, którą z nich zamierzam poślubić”. Następnego dnia przyprowadza dziewczyny, a każda piękna i inteligentna. Sadza je na kanapie i rozmawiają chwilę z matką. Potem syn pyta: „Dobrze mamo, a teraz zgadnij, którą zamierzam poślubić”. „Tę w środku” – odpowiada bez wahania. – „Zgadza się. Skąd wiedziałaś?”. – „Bo już jej nie lubię”.

Gdy wiążemy się z drugim człowiekiem, wiążemy się też z jego rodziną… ale wiadomo, nie zawsze on ją ma, albo po prostu nie jest nam po drodze. Takie relacje są bardzo różne. Raz, lepsze raz gorsze, a innym razem bez znaczenia. I na pewno  wiele zależy od nas, czy temat podkręcamy, czy raczej na mniej znaczące teksty, uwagi reagujemy ” a niech tam, nie ważne „.  Oczywiście wcale nie jest tak, że w związkach marynarskich jest jakoś inaczej, czy problemu  nie ma – bo i u nas bywa różnie.

Pieniądze, wykształcenie, i to co robimy jak jesteśmy same – to w naszym przypadku, chyba największe zapalniki.

A jeszcze jak  do tego dorzucimy to, że nasz M, to taki typ, który z lotniska chce jechać prosto do mamy, to na pewno łatwo nie będzie.

Ok. Kasa? Czyli, my  możemy być te złe bo wydajemy kasę ich dziecka, a jak nie pracujemy, to już można odpłynąć w snuci dziwnych historii.

Wykształcenie, czy pochodzenie, też nie raz ma wpływa na ocenienie nas. Bo  ich syn taki światowy, wykształcony, a my jakieś tam panienki, co to się chciały  dorobić w szybki sposób.

I ulubione w naszym przypadku, czyli kontrola naszego  życia i naszych dzieci, gdy  M na morzu. Kiedyś jedna dziewczyna pisała mi, że teściowa dzwoniła na statek i zdawała raport jej  mężowi z tego co  ona robi z dziećmi, dokładała też swoje uwagi – było ” wesoło”.  Tutaj wtrąceń może być wiele. Od łagodnych niewinnych tekstów, uwag do naprawdę wielkich kłótni rodzinnych. Bo, to co  my robimy, gdy ich syn jest na morzu, to kość niezgody w wielu rodzinach.

To  oczywiście taki ogólny skrót, na jakim tle mogą rodzić się nasze problemy  w relacjach z jego rodziną.

Gdzieś jeszcze na samym początku związku pojawiają się pytania:

Czy jeździć samej do  jego rodziny?

Jak często, o czym tam rozmawiać?

Jak utrzymywać dobre relacje, gdy M na morzu?

itp.

Nie ma tu  jakiejś jasnej odpowiedzi, bo każda rodzina jest inna i jakoś to sobie musi wypracować. Na pewno trzeba się starać, przynajmniej spróbować, żeby sobie nie zarzucać obojętności.

Wiadomo teksty w stylu:

A co ty robisz?

A dlaczego wychodzisz sama?

Przecież on jest w morzu?

Nie rób tego tak!

Jak to, gdzie zostawiałaś dzieci?

Obowiązkiem matki jest być cały czas z dziećmi w domu?

Dbaj o niego, przecież on tak ciężko pracuje…

mogą czasem zrównać nas z ziemią. Ale nie jeden sztorm jesteśmy w stanie przetrwać, prawda? Co  wcale nie znaczy, że musimy się jakoś wyjątkowo poświęcać w imię takiej relacji  – jeśli ona nas niszczy. Zwłaszcza, gdy  jesteśmy same i M nie jest w stanie tego widzieć (zresztą bywa i tak, że wtedy teściowie, czy teściowa – pozwalają sobie na więcej). Nic za wszelką cenę. Dystans, odpoczynek od siebie, szczera rozmowa z teściami, wstrząs – mogą oczyścić atmosferę.

Najważniejsza jest  nasza relacja z partnerem/ mężem, bo  od tego zawsze trzeba zacząć. A jeśli on nie widzi ( nie chce widzieć) jak  jego rodzice, rodzina do  nas podchodzą – to warto mu to jakoś uświadomić, pokazywać. Naprawdę, im nasza relacja silniejsza, tym problem z teściami może być mniejszy. I to on jako syn, wypracuje to, pokazując rodzicom co jest dla niego ważne. Ale nic na siłę. Czasem się po prostu  nie da nic zrobić.

W życiu z Marynarzem sporą część czasu spędzamy same, jesteśmy wystawione na front. I  to  my ustalmy zasady naszego domu… Ania  już zmęczona. Jak ma się odciąć od jego rodziny?

Co w sytuacji kiedy nie chce się mieć kontaktów z rodziną M, a są dzieci? I co w sytuacji, gdy rodzina M traktuje jego wybrankę jak „pasożyta”?

Nie układają mi się relacje z M rodzina, a mieszkamy niestety blisko  siebie. Jestem ciągle kontrolowana, gdzie byłam,  bo auta nie było pod domem i ciągle takie szpiegowanie… Ostatnio nawet miałam sytuację, że tata M (starszy pan już) widział mnie kilka razy w miejscu, w którym mnie nie było, i  kłócił się ze mną, że mnie tam widział i, że nie będę mu mówić inaczej. A później stwierdził, żebym nie robiła z niego idioty… Wszystko co mamy –  to nie jest nasze, moje i M – tylko mojego M. Nawet jak mieszkanie kupiliśmy razem, to było, że to jego mieszkanie i jego rodzina bardzo się panoszy w tym mieszkaniu  itp… Jestem taka zmęczona tym że już nie wiem co robić… Nie jestem osobą kłótliwa i zawsze przymykam na to oko, ale już mam dosyć…Ostatnio  były córki 5  urodzinki, M w morzu, a oni nawet nie przyszli do mnie do domu na te urodziny.

/Ania/


Jakie są wasze doświadczenia, co robić w sytuacjach, gdy z rodziną M nam nie po drodze? 


Podobał Ci się post?

Komentarze (70)

  • U mnie było dokładnie jak w artykule, upominania, obrażania, sprawdzania i wymyślanie nieprawdziwych historii. Nie wolno mi było np nigdzie pojechać, spotkać się ze znajomymi jak M był w morzu, słyszałam teksty typu, jak ja mogę skoro on tak ciężko pracuje. M jednak nie był ze mną, tylko że swoją rodziną. Pomimo starania się życia tak naprawdę w złotej klatce, poświęcania się. Małżeństwo nie przetrwało próby czasu.

  • No cóż… Moim mają mnie w absolutnie głębokim poważaniu, a sytuację rodzinną, nie tylko z uwagi na to, że mąż pływa – kilkumiesięczne kontrakty, mam niezwykle trudną. Wydaje im się, że jeśli pojawią się raz na kilka miesięcy i zajmą dziećmi przez 45 min i zostawią kilkaset złotych, to stanowią dla mnie ogromne wsparcie. Ich pieniądze nie są mi zupełnie potrzebne, za to czas i wsparcie – tak, ale przestałam już tego oczekiwać. Teściowie są dla mnie jak obcy ludzie mijani na ulicy… :/

    • U nas to samo… Rok temu, jak męża nie było w święta, to dzieci żadnego prezentu nie dostały z ich strony… W tym roku to będą popisy, bo mąż wraca.

  • Ja też mam podobny problem z rodziną M. Jesteśmy razem od 8 lat, zaręczyliśmy się 1,5 roku temu. Ze strony teściowej kompletny brak akceptacji. Ewidentnie ma ze mną problem. Od zawsze docinki, dogadywanie przy rodzinie i obcych ludziach, a jakiś czas temu przedstawiła mnie jakiejś ciotce jako dziewczynę M, a kiedy ją poprawiłam, że jestem jego narzeczoną, to się tylko lekceważąco śmiała. W dodatku jest to rodzina bardzo katolicka, o raczej „zaściankowym” myśleniu. W sierpniu bierzemy ślub cywilny bez wesela (w zamian uroczysty obiad po ślubie), moi rodzice są bardzo szczęśliwi, a jego… porażka… teksty, że chcemy szanowną teściową przyprawić o zawał, czy nie możemy jeszcze poczekać (bo najlepiej odkładać ślub w nieskończoność, aby nigdy do niego nie doszło). Jestem podłamana całą sytuacją, staram się nie przejmować, ale jest ciężko. Nie robimy przecież nic złego, chcemy tylko żyć po swojemu i w spokoju. Poza tym mnie mogą sobie nie lubić, ale jakim człowiekiem trzeba być, żeby robić pod górkę własnemu dziecku? Na szczęście M na ostatnim kontrakcie się ogarnął, bo wcześniej to też były obiadki u mamusi gdzie był nagadywany, namawianie mnie żebym z nim tam jeździła. Kłóciliśmy się przez to. Na szczęście zauważył i zrozumiał, że jego rodzina traktuje mnie źle, okazuje wrogość, lekceważenie, złośliwość.

    • Jakbym czytała o sobie. Również brak akceptacji teściowej i teścia, wzięliśmy ślub cywilny bez wesela to też niezadowolona. Po ślubie mój mąż bardziej dba o mnie i troszczy się jak może. Pływa 4/4. Wstrętna teściowa mam całe szczęście 300 km od mojego miasta. Nie dzwonimy do siebie. Kontakt sporadyczny. Ja tak wolę, odcinam się od złych ludzi. Traktuje ją zupełnie obojętnie.

  • Dziewczyny mój jest po wsm, zaczynał jako marynarz, potem kontrakty zagraniczne w stoczniach, właściwie to samo. Myślałam, że problem jest tylko mój ale widzę, ze to standard. Problem rozbija się o kasę i wpływy. Jak facet trąba to niestety, ale małżeństwo mu się rozsypie. Jak gościu nie potrafi postawić żony i dziecka na piedestale to zniszczy swoje życie i życie najbliższych. Najlepsze są teksty, że jak wydaje pieniądze na żonę i dziecko to są pasożytami… tylko jak wydaje kasę na nich, np braciszka zachcianki to oni.pasozytami nie są. Oni tej kasy, wycieczek zagranicznych, sprzetu audio tele i kurde wszelkich swoich zachcianek potrzebują jak kania dżdżu. Nie pomogą w niczym, knują intrygi i awantury. Ilekroć mąż przymierzal się do wygarniecia kawy na ławę to.bratowa nagle srwierdzala, ze ktoś w jej rodzinie jest umierajacy jakas 10 woda po kisielu, kt nikt tego nie sprawdzi, aby wywołać wyrzuty sumienia, że on jej tu prawdę w oczy a ona ma pół rodziny na łożu śmierci….Dlaczego ci faceci są wyzuci z rozumu? Dlaczego nie są tak samo cwani? Dlaczego nie odplaca podłym rodzinkom pieknym za nadobne tego nie wie nikt…

  • Kochane. Ja niestety byłam wychowana na.przykladna grzeczna dziewczynke co to chce.byc mila i zyc dobrze. Jezdzili po mnie te pieprzone zakompleksione pawoany jak po łysej kobyle. Oni, tzn jego brat z zonka, chcą wycieczkę do tajlandii, oni chcą.komputer, laptopa, kino domowe, prezenty, wycieczki. Ja pieprzę. Ja bylam tzw balastem i pasozytem bo.kasa.mojego męża miala byc ich, a.nie nasza. A moj m to masakra. Dawal sie wodzic za nos, był na.kazde.ich skinienie, doszła prawie.do rozwodu. Teraz.jestem na nich tak wkurzona, tak miarka sie przebrala, ze najmniejsze.slowko albo gest to.ich zajade za.lata.przypierdzielania się i wykorzystywania meza naiwniaka, kt im służył. Na dzien dzisiejszy lepiej nie wchodzic mi w drogę bo mozna źle skończyć.

  • Temat rzeka u mnie… niedługo pewnie nasze małżeństwo się rozpadnie. Mój m to niestety maminsynek, który nie potrafi postawić granic. Aż niesamowite jak taki człowiek może pracować na statku. Teściowa kłamie na mój temat mężowi, gdy m wyjeżdża nie garną się, by odwiedzić wnuki, a potem kłamią, że ich nie zapraszam.

    • Zaczynam sądzić, że bycie maminsynkiem wśród marynarzy to niestety standard. A dodatkowo ingerowanie i mieszanie ze strony rodziny mężów. Do pewnego czasu myślałam, że to mi się trafił taki okaz, ale po tym co czytam na tym blogu, widzę, że to nie tylko mój problem.
      Moja teściowa to również bezczelna, podła, stara kłamczucha. Także wiem co czujesz… Nie wiem tylko czy jesteś w stanie tak samo jak ja pojechać po niej jak po starej szmacie, bo wierz mi, że u mnie to pomogło. Mój M niestety nie potrafił mamusi zwrócić uwagi, za to ja z ogromną przyjemnością zrobiłam tej wiedźmie czarny PR gdzie tylko mogłam.

      Moja rada – odetnijcie się od tych starych diabłów. Nie odwiedzajcie ich, ignorujcie, zlewajcie, pokażcie, że są wam bardziej obojętni niż zeszłoroczny śnieg!

      Pewnie wyjdę tu na potwora – ale tak – nienawidzę ich i dlatego jestem bardzo szczęśliwa, że już od października 2018 nie miałam z nimi żadnej styczności. Polecam !

    • Tak czytam u czytam..jak u was,,teraz ,,jak sytuacja?.
      Może odezwijcie się, napiszcie..
      Bo to uzależnienie od rodziców jest tragiczne..
      U nas teść potrafi przyjechać i się chować ,gdy mnie zobaczy.
      Mąż mu przytakuje, cicho pod nosem sobie gadają na zewnątrz, porażka, porażka.. czasem chce mi się krzyczeć…
      Facet 53 letni a słychać rodziców..
      Wakacje ,wyjśćie,znajomi ..to nie jest potrzebne, to zbytek
      Tylko siedzieć w domulub do nich ,gdybym chciała..brak ludzi dookoła,kontaktów..całe lata w domu, toksyczny przemocowiec, wylicza bo on wie najlepiej, bo ja na pewno qg niego wydałabym nie tak ,on wie lepiej ile mi pieniędzypotrzeba..
      Rozumiecie.
      .

  • Moje Drogie Panie!
    Jakież to krzepiące – widzę, że nie tylko ja trafiłam na 'cudowną rodzinkę' ! Mogłabym naprawdę niezłą książkę wydać z opisem wszystkich historii… I być może kiedyś to zrobię, gdyż zdecydowanie zasługuje to na opisanie. Nazwałaby ją „nieprawdopodobne ? A jednak!”.
    W każdym razie przejdę do rzeczy. Jestem żoną M od 1,5 roku, ja mam 27, a on 29 lat. Być może nie mam szczególnie długiego stażu, ale to już wystarczy bym mogła cokolwiek wiedzieć na temat toksycznych teściów w pakiecie z rodzeństwem. Prawdę mówiąc już za czasów 'chodzenia' z M widziałam, że coś tam nie gra, że rodzinka lubi pokazówę, że chcieliby rządzić, wtrącać się i być wyniesieni na piedestał. Ale jakież było ich zdziwienie kiedy okazało się, że ich przyszła synowa jest na tyle odważna i krnąbrna, że nie pozwoli sobie ani na ingerowanie w nasze sprawy, ani na ciągłe wizyty synka w ich w domu żeby mógł mamusie głaskać po rączce, sponsorować wszelkie cudowne pomysły czy dawać sobą manipulować. A tu trzeba przyznać, że jedna z sióstr i mamuśka to cwane manipulatorki, które potrafiły wjeżdżać na emocje, zastanawiam się jak się tego nauczyły.
    Ja w każdym razie – co radzę każdej z Was – od razu postawiłam granice!. Nie miałam problemu żeby im wprost, w te ich zakłamane twarze powiedzieć, że niestety, ale ze mną to oni sobie nie ‘pojadą’ w żaden sposób i mogą sobie porządzić, ale swoimi dupami, ewentualnie swoimi córeczkami, zięciami czy tam wnukami. Wiem, że pewnie wiele osób myśli jaka muszę być wstrętna, jaki podły mam charakter albo, że mogłabym się ugiąć- bo przecież M wspaniały, to dla niego mogłabym to zrobić. Jednak za bardzo szanuje siebie i przede wszystkim swoje zdrowie psychiczne i absolutnie nie ma tu mowy o tym, że go nie kocham. Kocham go i to bardzo, ale nie dałabym się niszczyć bo w takim układzie wolałabym być singielką, przynajmniej miałabym święty spokój.
    Na pewno teraz macie w głowie myśl, że łatwo mi tak mówić/pisać/robić. Zgadzam się z tym, wiem dlaczego tak jest, nigdy niczego się nie bałam, zawsze miałam, mam i będę mieć cholerne wsparcie w rodzicach i bracie, poza tym od zawsze rodzice budowali we mnie ogromne poczucie własnej wartości – więc po prostu nie boję się zaryzykować, odpyskować czy nawet nie bałabym się rozstać bo wiem, że sobie poradzę, a co ludzie czy rodzinka pomyśli to akurat mam w głębokim poważaniu! I to kolejnym aspektem jest to, że mimo tego, że mój M naprawdę dobrze zarabia – ja jestem całkowicie niezależna. Nie zginęłabym bez niego i bez jego pieniędzy, więc nie bałam się i nadal nie boję się mu pokazać czy powiedzieć pewnych rzeczy.
    Nie będę się tu dalej rozpisywać w moich egzaltowanych rozmyślaniach, ale cieszę się, że w końcu udzieliłam się na tym forum. Wiem, że będzie tego więcej, gdyż czuję , że są tu pokrewne mi dusze. Fajnie byłoby nawet się z kimś bliżej zakolegować, a nawet spotkać. Być może mogłabym nieco wspomóc swoim podejściem osoby, które nie mają ‘takiej siły’ czy charakteru jak ja, a jest mi naprawdę przykro jak czytam niektóre historie. A, że waleczna jestem z natury to chętnie bym tym wszystkim teściom i wstrętnym rodzinkom dała ostro popalić żebyście miały łatwiej!
    Pozdrawiam Was gorąco!

    • Och nie schlebiaj sobie za bardzo. Jetes taka cwana bo.nie masz dzieci. Jak.ja.mialam ciekawa pracę i nie mialam dziecka to też.było inaczej. Pojawi sie dziecko.bedziesz.musiala albo chciala.z.nim czas.spedzic, bedziesz.zalezna, pojawi.sie kredyt na.dom, kredyt na.samochod. zaczna sie szantaze rodzinki mezusia.dupusia, że separujesz.ich od dziecka, a.przy.kazdym spotkaniu będą twoje dziecko krytykowac, tak ze.bedziesz.chciala ich wyrzucic za drzwi. Bedziesz miala.wyjscie albo.rozbita rodzina i samotna matka albo zagryzc usta. To jest inna perspektywa niz 20 latka.bez.zobowiazan sorry.

      • Jeszcze dodam, ze.moja córka jest najbardziej fantastycznym cudem jaki mogł.mi sie przytrafic. Ale.mąż głupek wszystko zepsul. Zamiast im robić awantury za.chamskie komentarze wobec.nas. to robi nam.uwagi,.ze jestesmy nie.dosc miłe. W koncu.obudzi się sam bez.zony i dziecka jak się nie.ocknie…

      • Bardzo mi przykro, że jesteś zbyt słaba żeby sobie poradzić ze swoimi problemami i , że niestety jesteś zależna , ale ja – w przeciwieństwie do Ciebie- jestem na tyle twarda i bezczelna,że sobie na żadne zagrania nie pozwolę i wątpię by doszło do sytuacji, w której ktokolwiek odważyłby się skrytykować mnie albo w przyszłości moje dziecko. Gwarantuje Ci, że do tego nie dojdzie, nie znasz mnie więc nie wiesz na co mnie stać. Nie schlebiam sobie, po prostu znam siebie i wiem, że prędzej zasieję zło i zniszczenie, niż miałabym pozwolić na jakiekolwiek perfidne akcje.

        A właśnie- auto i mieszkanie mam swoje ( bez kredytów), więc nie będę musiała nikomu lizać odbytu żeby nie zostać bez niczego 🙂 Także jak sama widzisz- jestem całkiem niezależna. Napisałaś „To jest inna perspektywa niz 20 latka.bez.zobowiazan sorry”, także przepraszam, że nie mogę cierpieć tak jak Ty. I dziwi mnie to, że uważasz, że każdy musi podkulić ogon i dawać się gnoić bo dziecko, bo kredyt bo coś tam innego. Są setki osób, które mają podobne przejścia ( mają też dzieci) i nie boją się zaryzykować, a to, ze Tobie brak odwagi i wsparcia to nie oznacza, że inni tez tak mają i muszą żyć w bagnie i bać się odezwać.

        Zmień swoje życie i może Ty taka cwana bądź do mężulka albo do jego rodzinki, a nie do mnie.

        • Och kochana chyba nie wiesz.ile razy wygarnełam mężowi co myślę o jego postepowaniu i w jaki sposób. Ty też mnie nie znasz, a postrzegasz jako skuloną myszę, która siedzi pod stołem i daje się ujeżdzać. Przede wszystkim takie ch.jowe zachowanie rodzinki rozwala związek. Moje mniemanie o mężu, który na tyle pozwalał swojej rodzince bratowej, bratu jest bardzo niskie niestety. Stracilam do niego szacunek, ze tak pozwala im pomiatac sobą, swoją kobietą i swoim dzieckiem. To nie jest ten sam związek co kiedyś. Jeżeli zamykam usta to tylko dla córki. Rozumiesz to?? Założę się, ze nie inie wiesz co to znaczy, kiedy dziecko widzi jak rodzice się kłócą i jej mama płacze. Rozwod? Niezależność? A wiesz co to wogole oznacza. Ja mialam moja droga papiery złożone do sądu bo.mialam dosc tych chamskich pyskowek jego rodzinki pod moim adresem. Szykowala się kilkuletnia batalia bo on nie chciał po dobroci i w zgodzie, co więcej dostałam wytyczne calego postepowania, że będą dziecko pytać, przesluchiwać kogo.woli , co myśli o kazdym z rodziców. Popatrzylam w oczy mojej córki wtedy miała 4 latka i pomyslalam Boże nie mogę jej tego zrobić. Jesteś cwana to powtórzę bo masz kasę, może bogatych rodzicow i masz gdzie się wyprowadzić i twoj facet może ci naskoczyć. To nie oznacza wcale, że masz prawo oceniac i pogardzac tymi, ktorzy nie są tacy bezwzględni jak ty.

          • Tak ogolnie to mówię tobie tylko może poczekaj, miej ze swoim facetem dzieci, śliczną kochaną mądrą córeczkę, która zasługuje na normalną rodzinę. Poczekaj aż skończy 4 latka i zafunduj jej rozwód. Żadna kasa, samochody czy mieszkania czy czymkolwiek się chwalisz nie zmienią tego co dzieciak będzie czuł. Szkoda, że tak bardzo podpuszczasz tu kobiety, żeby pokazały co potrafią bo wg ciebie wszystkie tu leżą tylko, płaczą i kwiczą, a ty jestes jedna odważna. To, ze masz za sobą rodzinę, kt nie pozwoli ciebie zajechac to tylko się ciesz. Za mna jest tylko moja mama, kt ma coraz mniej sił bo moja siostra jest powaznie chora. I co? Czy to sprawia, ze jestes lepsza? Ode mnie? Od kogokolwiek? To nie twoja zasługa, że rodzicow nie dotyka choroba i że zapewne sa przy forsie.

          • Pewnie dwa lata to trochę późno na odpisanie, ale rozumiem Cię. Bardzo. Być odpowiedzialnym za całe zło świata jest trudne. A jak się nie ma pieniędzy z domu Zawsze trzeba walczyć inaczej, bo walka jest dużo bardziej nierówna. Trzymam kciuki ?

        • Ach i jeszcze coś. Corka ma teraz prawie 12 lat. Czasem żałuję jeszcze że wycofalam papiery z sądu, a czasem nie. To co czuję to tylko w środku żal do męża, że przez swoje uslugiwanie im niszczył nasze chwile, że zepsul tyle przez swoją bierność. A jego bratu i jego żonce nigdy nie wybacze, do końca moich dni tych chwil, kiedy widziałam moją małą córeczkę kiedy mnie pytała ,,mamusia, czemu płaczesz,, a ja patrzyłam jak po 2 godzinach w domu on wsiada w samochod i znowu jedzie do nich a my same jak 2 sierotki całe życie. Obojetnie czy bylam smutna i były łzy, czy byłam silna i były kłótnie. To nigdy im nie wybaczę bo tylko szmaty tak postępują.

        • I to wszystko nie jest takie proste jak ci sie wydaje. Jak masz zamożnych wplywowych rodziców z duzym domem to co stoi na przeszkodzie, żeby kopnąć fajansa i powiedzieć sral cię pies z twoją rodzinką… wprowadzasz sie do nich, stajesz na nogi i masz goscia w d.pie. Jak facet rozchodzi się w zgodzie to też jest inny klimat jak wiesz, ze zostawi ci dziecko, mieszkanie, jedna rozprawa i po wszystkim tak miała moja koleżanka. A jak on mówi, że jak rozstanie to tylko przez wojnę, przesłuchania, kolejne rozprawy, cholera wie jakich świadków powoła, może wszystkie szmaty kt cie nienawidza, może to będzie latami się ciągnąć, aż psychicznie się wykończysz….że on pokaże całemu swiatu jaka jesteś beznadziejna kosztem dzieciaka przeciez, ktorego twierdzi ze kocha. I oczywiscie masz świadomości, ze za jego plecami stoi usluzna rodzinka, kt mu będzie wmawiać kochanków urojonych, że jesteś zlodziejka, wyrodna matka i wariatka, a on będzie im klaskał bo skoro go zostawiasz to pewnie tak jest. Nie ma chyba nic gorszego.jak świadomość, ze ktoś kto ci przysięgał, że cie bedzie chronił mówi ci, ze ok rozprawa, ale wtedy cię zniszczy…bo skoro go zostawiasz to pewnie dlatego ze taka żmija jestes itd…

    • Powiedziałam,postawiłam się nie raz..
      Potem q twarz dostałam i kopniaki

  • Nie układa się, zerwałam kontakty. Żona M od 30 lat, teściowa nie żyje, teść ożenił się ponownie. Mam szczęście, mam kochającego M, zawsze wysłuchał mojego zdania, po czym dopiero zajmował stanowisko. M w morzu, od zawsze awantury, zresztą z M też brak zgody, zero pomocy, której nie oczekiwałam ale chociaż by od święta pamiętał o wnukach. Nie pamiętał nigdy, nigdy nie dostały prezentu, nawet czekolady chociaż mieszkał bardzo blisko. Sytuacja jedna w wielu, przyjechali wieczorem do domu, niezapowiedziani, w sypialni niepościelone łóżko i ogólnie bałagan, zamknęłam drzwi. Z hukiem otworzył drzwi, krzycząc na mnie, ze skoro M na morzu to on, teść ma prawo mnie kontrolować i sprawdzać co robię. Sprawdził całą sypialnię, Była rozmowa z M, po czym jasno i krótko mu wyjaśnił, że nie życzy sobie takich akcji bo tylko M jest jedyną osobą przed którą mogę ewentualnie się tłumaczyć o ile oczywiście zajdzie taka konieczność. Byłabym bardziej wyrozumiała gdyby chociaż w jakikolwiek sposób pamiętał o swoich wnukach. Nigdy tak się nie stało, dodam, że nigdy do dzieci nie powiedziałam złego słowa o tym człowieku. Teraz, kiedy są dorosłe i samodzielne, nie mieszkają z nami dziadek szuka kontaktu z wnukami leczo one nie chcą. Zwolniły się same z obowiązku bycia wnuczkami skoro dziadek nigdy o nich nie pamiętał. M również tego od nich nie wymaga. Rodzina to mąż, żona i dzieci, nie bójmy się o tym mówić bo siedząc cicho robimy krzywdę sobie. Nasze życie kiedy M na morzu i tak jest ciężkie, nie musimy sobie dokładać dodatkowych problemów. Ale musi być z M wszystko wyjaśnione, tak jak u nas :). Teraz kiedy jestem teściową, nie wtrącam się w życie swoich dzieci. Syn często w rozjazdach, synowa wie, że wystarczy w razie czego zadzwonić. Jak potrzebują pomocy jestem natychmiast, nawet w środku nocy. Chodzimy po knajpach na rodzinne obiady, żeby żadne nie musiało mieć wrażenia, że teściom trzeba dogodzić. Chętnie zawiozę ciasto czy obiad syna ulubiony, jednak doprawię go tak, aby smakował synowej – ona nie lubi wielu przypraw. I jest super 🙂 czego i Wam kochane życzę

  • To nie wasze wyjątki z M, że teściowa taka czy inna. To życie. 25 lat żyje u boku ukochanego męża. Przetrwalam niejeden sztorm z teściową – mamusią jedynaka. No cóż zylam w trójkącie. A jednak kiedy nadeszła chwila śmierci, nic się nie liczyło, jak trwać przy mamie bo mimo braku jej akceptacji, pomagała przecież nieraz mojemu mężowi i synowi. Moja rada dla was młodych kobiet. Nie walczcie z mamusiami. Pozwólcie im myśleć że rządzą, że mają rację, a wy róbcie swoje – kochajcie nade wszystko tych swoich M, tych maminsynkow. Pamiętajcie to one wychowały dla was wasze miłości życia. A wy pewnie będziecie kiedyś tak samo tesciowymi :). Dziś już wiem jak ja się często zapominam i wtrącam. Czasem to źle czasem dobrze ale nikt nie jest doskonały. Też kocham mojego M syna jedynaka. Pewnie koło się zatoczy. Z całych jednak sił chciałabym, aby partnerka syna stala się moją córką. Starajmy się szukać porozumienia, nie szukajmy ciągle wad. Życie będzie łatwiejsze dla M na morzu jak w domu będzie miał spokój. Teściowe i synowe, kochacie tego samego M więc nie róbcie mu krzywdy i nie stawiajcie mu ultimatum i wyborów między wami. On kocha was obie. Matkę ma kochać a ze swoją żoną tworzy jedno cialo i spłata związek inny mocniejszy. Nie konkurujcie o niego. Bo obie go stracicie. Porwie go inna albo nałóg. Miłość ponad wszystko. Pozdrawiam was, żona i matka. A kiedyś pewnie teściowa jb

    • Nie zgadzam się, mój dom, to moje zasady, mój porządek i mój bałagan. Decydująca rola matki powinna zakończyć się w czasie kiedy dziecko postanowiło iść dalej swoją drogą. Można poradzić, trzeba pomóc, ale zdecydowanie się nie wtrącać. Na to nie pozwoliłam nawet mojej mamie. W moim domu rządzę ja i mój mąż, nikt inny. I nikomu nawet nie pozwolę myśleć, że jest inaczej. Skoro zdecydowałam się na dzieci, odpowiedzialnie wychowałam je i wykształciłam najlepiej jak to możliwe. I nie zrobiłam tego dla synowej, żeby korzystała z jego stanowiska i pieniędzy, tylko dla dziecka, żeby radził sobie w swoim życiu jak najlepiej. Jeżeli jej jest z nim dobrze, jeżeli go szanuje i się kochają i są szczęśliwi, czego matka może chcieć więcej 🙂

      • Zgadzam się w 100 procentach. Teraz, gdy mam bardzo ciężka sytuację z teściowa, i jej cała rodzina potrzebuje takich słów jak nigdy. Pozdrawiam?

  • Oj teściowa i rodzina M to u mnie temat rzeka. Na początku było idealnie. Jak jeszcze nie mieszkaliśmy razem i M był na statku jeździłam w odwiedziny do przyszłej teściowej. Było cudnie do czasu. Zaczęło się przy ślubie: bo nie po jej myśli, bo nie zapraszamy kogo jej się podoba (m.in. przyjaciółki szwagierki, która ona potrafiła w mojej obecności nazwać swoją wymarzoną niedoszłą synową- ma 1 syna, mojego M. było przykro). Potem było już tylko gorzej. Mieszkamy u niej. Jak M. w morzu jestem tylko z „mamusią”. Siedzę cicho a często mam ochotę wybuchnąć. Gdy M jest w domu mamusia jest cud miód, gdy jesteśmy same to gehenna. Dawniej nie mowiłam nic M bo po co go martwić jak jest na statku. Ale przestałam jak miara się przebrała. Zapadła decyzja: budujemy się i uciekamy. I wizja wyprowadzki trzyma mnie przy życiu.
    A jeszcze usłyszałam kiedyś od osób postronnych, że mamusia twierdzi że ja i M mamy „OBOWIĄZEK” ja utrzymywać i się nią zajmować…

    • U mnie przynajmniej plus taki, że mąż jest ze mną i stawia mnie i dzieci ponad. Rodzina jest ważna, matka, siostra, ale widzę i czuje, że nasz związek jest nr. 1. No i odkad mówię wprost co się dzieje, jak się czasem zachowują, jak sprawiaja przykrość itp. Sam dąży do jak najszybszego wykończenia domu bym mogła odetchnąć na swoim.
      I w razie jakiś konfliktów staje po mojej stronie.
      A to bardzo dużo.

    • o matko… a myslalam ze tylko ja mam taka sytuacje. Viki tez mieszkam z „mamusia” Rozumiem doskonale. Dokladnie tak samo to wyglada u mnie. Fajnie byloby znac kogos takiego i moc czasem wzajemnie pomarudzic ! tez wizja wyprowadzki trzyma mnie przy zyciu.

  • Dla mnie zastanawiajace jest to dlaczego kobiety decyduja sie na zwiazki z facetami, ktorzy maja zaburzone relacje rodzinne. Bo to , ze rodzice M uwielbiaja ingerowac w kego zycie a wrecz zyja jego zycie to widac od razu na poczatku znajomosci , i zanim dojdzie do slubu czy tez narodzin dzieci mozna sie wycofac z tak toksycznej relacji. Jak mowia widzialy galy co braly wiec nie rozumiem za bardzo gorzkich zalow no chyba , ze ktos jest mi w stanie to wytlumaczyc.

    • Niestety ale mój powiedział,że udawał przed ślubem i po a teraz jest normalny.50 lat facet,18 pp ślubie.Aktor,kamuflaż,dwulicowosc.Miałam awantury i nie tylko o gazetę za 3zl.,o pozwolenie na tv.

      • Pani Moniko wspolczuje , ze akurat trafila Pani na takiego padalca. Przeczytalam wczesniejsze Pani wypowiedzi i doradze troszke , moze moje rady kiedys sie Pani przydadza. Prosze sobie powoli szykowac tzw droge ucieczki w razie gdyby M przekroczyl granice Pani wytrzymalosci tzn . Zglosic sie do jakiegos osrodka ktory pomaga kobieta w podobnej sytuacji, tam czesto mozna uzyskac darmowa pomoc prawna wiec M nie bedzie wiedzial , zapisac sie do psychologa badz psychiatry na NFZ zeby tworzyc sobie teczke zdrowia na np rozwodu , musi miec Pani dowody na to w jaki sposob jest pani traktowana . Skserowac umowy pracy i wyciagu z banku na dowod ile zarabia bo Pani towniez naleza sie alimenty. I oczywiscie nagrywac wybuchy zlosci M. To wszystko moze sie Pani kiedys przydac. Pozdrawiam i powodzenia zycze, prosze bc silna

        • Nie wiem czy to do mnie ale dziękuję za ten wpis.Dzisiaj usłyszałam,że spierd…mam bo to wszystko jego.Ni stąd ni zowąd stak wybuchu.Bo prosiłam o pieniądze na życie.

      • Srały gały a nie widziały. Gdyby któryś z tych delikwentow był takim d.pkiem żoł.dnym przed ślubem jak po to by mogli sobie z rybami śluby brać, a nie z kobietami….

  • Po moich doświadczeniach uwazam:
    – M musi wiedzieć o WSZYSTKIM co zlego robia tesciowie, nie wolno nic zatajac
    – trzeba domagac się od M i tylko od M, by maz i zona plus dzieci byli niezalezni od innych w finansach, decyzjach i swoich sprawach
    – zawsze do tesciow jezdzic z M, byc przy rozmowach tel jego z rodzicami
    – i teraz brutalne rozwiazanie, na ktore nikt nie zasluguje, ale czasami dziala, gdy wszystko inne zawodzi to nieco zmanipulowac M – chodzić smutna, przygnebiona, udawac, ze brzuch boli, gdy jedzie się do tesciow – robic i mowic tak, by M zdał sobie sprawe, ze to co robia tesciowie ma realny wplyw na nas, na niego i malzenstwo
    – na koncu: wprost stawiac zadania

    • To nic nie zmieni,pojedzie do nich zawsze ,o każdej porze dnia i nocy.Gdy teść zadzwoni,że mu się nudzi ten od razu jedzie.Z młodzieżą nigdy nie był nigdzie,nie zna ich i ma to w …Ograniczył nas maxymalnie a ja głupia dalam się omotac.A lata minęły

      • Uciekaj!! Życie jest jedno i nie wróci nam go nic ani nikt. W dodatku jest krótkie więc szkoda go na toksycznych ludzi. Nie ma takiej możliwości, żebyś sobie nie poradziła bez takiego „garba”. Może będzie mniej kasy ale życie będzie kolorowsze. Nie cierp za miliony…

    • MARLENA, zgodze się z Toba, trzeba też działac i mówić M od razu gdy coś jest nie tak i nie czekać aż się może poprawi lub pogorszy sytuacja, troche manipulacji też nie zaszkodzi żeby zdał sobie powage z tej sytuacji.

    • Masz rację z tym jeżdzeniem z mężem. Muszę to zacząć praktykować. Dziewczyny sluchajcie tych rad. Ja tak nienawidziłam tych toksycznych ludzi i ich komentarzy pod moim adresem, że w końcu powiedziałam mojemu to jedź sam to twoja rodzina. Oni tylko na to czekali. Wracał zawsze jak nakręcony. Przed wyjściem ja byłam piekna i cudowna żona, a nasza córka wspaniałe dziecko. Jak wracał od nich to jak nakrecona katarynka. Nagle bylam brzydka glupia i leniwa, a nasze dziecko debil, ktorego trzeba prać. Nawet mi się przyznał, ze jego brat zachecal go i namawial do bicia naszej córki na co ja zrobilam kilka awantur, że po moim trupie i póki żyję palcem naszego dzieckka nie dotknie i niech jego braciszek mi to powie osobiscie to mu przydzwonie w tą tępą gębę, żeby nie ważył się więcej dawać nauk malzenskich….

  • Ja teściów nie mam ale mam rodzeństwo Męża.. Siostra jego od początku mnie nie lubiła, wiecznie była o wszystko zazdrosna że jej nie odwiedzam, że mam innych znajomych.. kiedyś mi wytknęła jak M. Był w morzu że nie zasługuje żeby być w tej rodzinie ale na drugi dzień zebrałam myśli i wygarnelam jej jeszcze bardziej. Brat hmmm.. mało interesowny co u nas, ale jeśli chodzi o kasę to zawsze się odezwie ? wyszłam za mąż za niego nie za jego rodzinę.. na szczęście on uważa że wszystko jest wspólne i mamy wspólne konta, kredyt itp. ale jego siostra ciągle korzysta z jego pomocy a on leci z wywieszonym jęzorem mimo że działa to w jedną stronę.. no cóż.. życie..

  • Czekac na takich pustakow?! Szkoda zycia, trzeba nie miec do siebie szacunku, zeby tolerowac takie cos.

    • Też zaczynam tak myśleć.Ale co robić gdy nie ma gdzie uciec,,człowiek sam do siebie mówi.Czy wydzielają wam pieniądze,jak gospodarujecie budżetem,ile wydajecie na mc np?.Pytam bo nie mam kontaktu z nikim a czuję,że to chore jest.

      • Mona czy naprawdę nie uważasz, że za wszelką cenę powinnaś sie ewakuować z tej chorej sytuacji?
        Nie mam wspólnego konta z moim M, nie wydziela mi pieniędzy bo pracuję, ale mieszkanie i wszystkie opłaty pokrywa ON i gdybym powiedziała, że chciałabym nowe „cokolwiek” i na to nie mam czy mógłbyś kupić, to zrobiłby to od razu. Normalne jest, że wspólnie spędzamy czas, wyjeżdżamy, wychodzimy ze znajomymi, a jak go nie ma to ja nie siedzę w worku jutowym posypując głowy popiołem „bo jakże mogłabym pokazać sie ludziom sama”

        Jakakolwiek Twoja rodzina? Siostra, brat? Może rodzice? Szukać pomocy u najbliższych i w poradniach, ośrodkach pomocy.

        Przecież to jest znęcanie się! Nie zasługujesz na takie traktowanie – a tekst „udawałem, teraz jestem normalny” i jeszcze przemoc fizyczna to podlega pod kodeks rodzinny! Walcz w sądzie o alimenty !!! I uciekaj od niego !!!!!

  • A może chwycić temat z drugiej strony? W końcu marynarz to często nie jest idealny kandydat na zięcia i rodzina żony także potrafi zamieszać.

    • Nie wiem jak z tej drugiej strony jest.U nas rodzice maminsynka nie uznają innych ludzi,wszyscy są źli,niedobrzy,każdy kto ma ine zdanie niż oni sa bardzo potepiani.Poza tym oni nie mają znajomych,nigdzie nie wychodzą,nie jeżdżą.Tylko siedzenie w domu,wieczne,wieczne

  • 3 dni po mojej przeprowadzce do M, gdzie panował jeszcze bałagan wpadła jego matka i wszystkie pretensje skierowane były do mnie, zakonczyło sie komentarzem: jak tak dalej bedzie to bedziesz musiała sie wyprowadzic. Na przemowe wybrała sobie moment kiedy M wyszedł. Kiedy powiedziałam o tej rozmowie, M zrobił aferę, nie rozmawiali ze sobą 3 dni, teraz kiedy M na statku zaprasza mnie na obiadki.

  • Bardzo ważny artykuł. Nie pomyśalałabym, że tyle kobiet może mieć ten sam problem co ja.
    Schemat jest widzę wszędzie identyczny. Bazuje na ojcu, pieniądzach i kontroli. Powrót z lotniska do mamy – standard.

  • A jak Wasi M na to wszystko reagują?

    • Moj M na szczęście po pierwszej sytuacji gdzie powiedzilam mu jak się czuje traktowana przez jego rodzinę zareagował na to i powiedział im o tym i stwierdził, że to że mną jest w związku a nie z nimi itp jednak rodzina nie do końca wzięła to do siebie ale staramy się tym nie przejmować jednak wkurza to gdy jego mama dzwoni z głupim pytaniem czy jadl obiad jakby ja nawet mu nie przygotowywała obiadu. Mój M jest żołnierzem MW wiec nie mamy wielkich pieniędzy z tego żeby oni byli o to aż tak zazdrosni.

    • Mij widzi tylko ich,oni manipulują na całego i wg niego to oni zawsze mają rację.On 50 letni mężczyzna jest ciągle u nich na spowiedzi,pytają co na obiad ,na kolacje,itd..Pieniędzmi też rządzą,tatuś jest upoważniony do konta ,na tatusia jest ubezpieczenie.Mam wydzielanie pieniądze.Nie mamy znajomych,nie jeździmy nigdzie,młodzież nic nie widziała ,ciągle w domu mamy byc a jak chcemy to możemy do teściów jechać .Wszystko wyszło po latach.A wiem ,że ludzie żyją inaczej,dzieci powinny widzieć świat,zwłaszcza,ze Pan to władca na statku.Ja często oberwalam od niego,fizyczna i psychiczna przemoc.Nie mam gdzie iść,nie mam szans na prace,całe życie poswiecilam domowi do którego nawet nie mogę kupić dywanu bo Pan wie lepiej co mi i dzieciom potrzebne.

      • Bardzo Ci współczuję ale nie warto się poddawać! Zawalczyć o siebie jak dzieci już odchowane to można spróbować poszukać pracy może akurat się coś uda. Nie można żyć w takiej „niewoli” ! Bądź silna i zawalcz o siebie!

      • O rety. Miałam nadzieję, że u nas nadejdzie poprawa, ale jeśli Pani pisze, że 50- cio letni Pan ma wspólne konto z ojcem to zaczynam się stresować…mój niestety też ma tatusia upoważnionego do konta, tatuś też zarządza ubezpieczeniem auta. Jesteśmy kilka miesięcy po ślubie, więc łudziłam się że to ulegnie zmianie. Boję się poruszać tego tematu bo zaraz będzie, że tylko na kasie mi zależy. Ja pracuję i mam swoje pieniądze, ale wkurza mnie ten fakt, że tatuś jest na bieżąco z naszymi wydatkami – jakbyśmy byli w małżeństwie we 3…

    • Ja mam wrażenie, że z rodzicami nie mam szans. Zwłaszcza ojciec ma duży wpływ. Była już nie jedna kłótnia o to, że rodzice za bardzo się wtrącają. Ja zawsze naiwnie myśle, że w końcu stanie po mojej stronie, ale to jest mur nie do przebicia. Nie wiem jak to dalej będzie. Dobrze, że póki co nie mamy dzieci…

  • No to prawie jak wszędzie 🙂 Dziewczyny najlepsza metoda odciąć się , ja z teściową 5 lat się nie widziałam i było dobrze. Ustąpiłam po tym czasie i było ok, może dlatego,że teść super tatą był w przeciwieństwienstwie do pani ,,t,,. Teraz po 20 latach znowu ,, walczę,, , bo tescowa postanowiła klątwę rzucić i przebrała się miarka. Chciała pomieszać w naszym życiu, w naszych wakacjach i trochę się jej udało. Szczęście w tym wszystkim,że mój M ma swój rozum i zawsze z Naszą Rodziną trzyma. Za to ,,ona,, nie interesuje się gdzie syn przebywa i jak mu tam,ale za to jak wraca….uuuuu porządziła by,ale nie zemną , nie z Kaśką 🙂 Marynarzowe moje Kochane nie dajcie się zwariować to Wy , Wasze dzieci i Waszą Rodzinka najwazniejsza.

    • Klątwę?? O boshe… trafilam na to forum przez przypadek, ale na szczęście. Jest mi lżej na sercu widząc, że inne kobiety mają podobnie. Jak czytam te wpisy to te niektóre rodziny to.jacyś psychopaci. Klątwy, śledzenie, nękanie, straszenie, kontrolowanie. To w normalnym kraju by podchodzilo pod stalking. Pisałam tu jako heh i wkurzona aby tylko sie wypisac i zrzucic te moje kamienie z serca. Bo przechodzilam to samo i gorzej czasem. Zastanawia mnie co z tymi facetami jest nie tak? Że na to pozwalają?? Najlepszy brat mojego męża, ktory wydzwanial do nas, do męża, po rodzinie i histerie urządzał, ze on brata nie widuje. To zajebiscie bo moj maz wyjezdza od 15 lat statki, pkatformy i stocznie zagranica. Czasem w ciągu pol roku przyjezdzal na 3 dni do domu. Oczywiście wg jego rodzinki to powinien je spedzic nie ze mna tylko z nimi bo im się razem nudzi chcą doić z niego ile wlezie. Jak mówię, ze czuję sie często samotna i ciężko mi to ,,nikt mojemu mężowi nie kazał wyjeżdżać,, oraz ,, powinnam się liczyć z konsekwencjami tego zawodu,,. To super. Ważne, ze oni się liczą…. jacy oni nieszczesliwi, jacy biedni o ja pitole i z tego nieszczęścia będą ci d.pe obrabiac, wyciagac kasę na różne sposoby, śledzić i rujnowac twoją młodość i życie i twoje małżeństwo. Zdziwienie, ze ich unikasz na km… Czemu szlag ich w koncu nie trafi??

  • Witam.U mnie podobnie,tyle ,ze m ma 50lat i wielbi tylko swoich rodziców.Oni maja racje,ich zna dłużej,mi i młodzieży naszej wylicza pieniądze,bo przecież tyle powinno wystarczyć a ja czasem nie jem żeby młodzieży coś kupić.Teść ciągle przychodzi gdy m jest ,chce rządzić,czemu w weekend rano jestem w pizdzamie,dlaczego się maluję.itp itd.Manipulują nim cały czas a on ich wielbi.Życie jest do d..brak wyjść,brak znajomych,żadnych podróży,nic.Nic.Czasem a nawet codziennie z nikim oprócz młodzieży mojej nie rozmawiam.Z nim się nie da bo wszystko przekazuje im.

    • Po co brał z Tobą ślub, skoro on nie potrzebuje stworzonej przez siebie rodziny tylko tej z której pochodzi??

      Ile lat ma Twoja młodzież, że masz opcji póścia do pracy?

    • Mona jeśli dotrzesz jeszcze do tego artykułu, to zostaw po sobie jakiś kontakt mailowy… możesz wymyślić jakiegoś maila do tej sprawy i kontaktu, może uda nam się chociaż porozmawiać i wesprzeć Cię trochę duchowo…

  • Co za ironia losu z tym artykułem … odrazu pomyślałam, że zaraz przeczytam o swojej sytuacji. U mnie z kolei teściowie mają firmę przewozową( długów więcej niż włosów na głowie, ale czego to oni nie mają…). Dla tych ludzi zawsze liczyły sie pieniądze . Kiedy mój M był młodszy po każdym powrocie ze statku był płacz mamusi i lament żeby pożyczyć pieniądze . Odkąd zaczęliśmy wspólne życie ucięłam to i nagle stałam sie bardzo złą osobą. Byłam i w dalszym ciagu jestem najgorsza.
    Ale „najlepsze” zaczęło sie po urodzeniu dziecka. Całą ciąże byłam sama, M był na statku żeby być przy porodzie . Jego rodzice wgl sie nie interesowali, nie dzwonili. Urodził sie synek a oni najlepsi dziadkowie, jakby nigdy sie nic nie stało. Ostatnio teściowa przyjechała do domu moich rodziców i zrobiła awanture grożąc mi założeniem sprawy w sądzie o widzenie dziecka… Ja po całej sytuacji wylądowałam u psychologa, ponieważ nie mogłam sama sobie z tym wszystkim poradzić. Powiedziała mi kobietka bardzo mądrą rzecz: patrz na siebie, męża i dziecko a od teściów sie odetnij, ponieważ Cie niszczą. Trzymam sie tego i moje życie jest o wiele spokojniejsze. Choć wydaje mi sie, że brak odzewu z ich strony to cisza przed burzą…

    • Czasem najlepiej się tak odciąć ja mam bardzo podobnie 🙁 dobrze że teście daleko ale i tak jest kiepsko… Kontrolują na każdym kroku wnuczkę mają w dupie chyba że na pokaz przed innymi to super dziadkowie…

      • Tak.U nas podobnie,tylko widzą wnuczkę swojej córki a moim manipulują tak,że on widzi tylko ich.Dla niego rodzina to tylko i wyłącznie oni.

    • To trafiłaś na mądrą psycholog. Mnie rodzina męża niszczy od 12 lat od narodzin mojej córki. Najpierw awantury, że chcą ją widzieć bo mają prawa. Potem dogadywanie jaka brzydka, jaka glupia, jak nie umie tego i tamtego.w jej obecności, a mój mąż siedzi jak taka trąba i tego słucha. Ich syn jak byli mniejsi wielokrotnie ją pobił piesciami, a oni wszyscy siedzieli i się smiali że to takie fajne razem z moim mężem tylko ja zrobilam raban i potem wieczorem smarowalam jej siniaki altacetem na nogach i plecach po wizycie u nich.Sama się odcielam, zeby nie wylądować w wariatkowie przez te kanalie, bo jak ich ripostowalam to mialam awantury i klotnie w domu z mezem, a jak siedzialam i udawalam ze jest ok to szlag mnie trafial.ale oni wiecznie szntazuja że ich separuje o mojej córki. Kurde od takich gnojkow to jakie masz wyjście?? Podjęłam kilka.prób rozwodu raz zlozone papiery w sadzie, raz zorganizowalam mediacje. Trafilam niestety na tych mediacjach na denna psycholog, ktora stwierdzila ze najważniejszy w moim rozwodzie z mezem jest moj teść. I na poczatek mamy sie z nim spotykać. Ja prdle. Wszystko jedno czy bedziemy razem czy nie, czy nasze dziecko.bedzie w tym wszystkim db się czuło tylko kurde teść najwazniejszy. Co to za baba jakas… paranoja…

  • Ja również ucieszyłam się widząc ten artykuł, bo niestety również mam problemy z teściami…moi teściowie nie są ani lekarzami, ani prawnikami, ani prezesami dużych firm – zwykli zjadacze chleba, niewielkie mieszkanie w bloku, średniej klasy samochód, odzież z second – handów, pies do kompletu. Mają także bardzo duże mniemanie o sobie. Któregoś dnia usłyszałam pytanie, czy mam skończoną szkołę średnią a skoro tak to dlaczego mam tak kiepską pracę i nie pomogę M kupić mieszkania? Było to dla mnie krzywdzące ( zwłaszcza, że mój M jest inż a ja mgr inż 🙂 ). Przed ślubem były naciski abym podpisała intercyzę, ingerencja w przebieg wesela, dobór gości oraz oczywiście menu. Ciągłe komentarze odnośnie mojego zachowania – że np za dużo czasu spędzam w internecie, że jestem za mało rozmowna taka, siaka, owaka…teść potrafił wtrącać się nawet do takich spraw jak kupno zmywarki do naczyń. Stwierdził, że nam na dwie osoby zmywarka jest zbędna. Po ślubie poczuli się już tak pewni siebie, że kiedy M był na morzu kazali mi meldować o każdym moim wyjeździe poza miejsce zamieszkania…nie mam w ogóle nawet wyobrażenia co może się dziać gdy pojawią się dzieci…

  • Cieszę się, że powstał artykuł na ten temat. Sama jestem w podobnej sytuacji gdzie rodzina mojego M nie do końca mnie akceptuje i nasz związek. Podczas jego pobytu na morzu nawet nie potrafili złożyć mi życzeń na urodziny. Jednak największy problem mamy z jego siostra która wciąż traktuje mnie jak gorsza osobę bo nie ma już brata na każde jej skinienie i wieczne pomaganie i to chyba największy problem, że mamy swoje życie a M już nie jest na każde ich zawołanie i o wszystko co złe zostaje ja obwiniona. Podobnie jak Ania już nie daje czasami rady…

    • Ja też już mam dosyć i najchętniej odcielabym się od tego wszystkiego 🙁 traktowanie jakby się było utrapieniem i najgorszą rzeczą jaka mgła się M przytrafić…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *