Blog

LATA LECĄ, A MARYNARZE DALEJ PIJĄ I ĆPAJĄ czyli jak zawód marynarza opisało pewne radio.

Autor: 11 maja, 2017 15 komentarzy

W pewnym radiu, pojawiła się wzmianka o marynarzach. Tekst nagrany i spisany. Krótki, ale treściwy na tyle, że postanowiłam się wypowiedzieć w tym temacie.  Wiemy wszyscy, że jest kryzys w branży morskiej.  Zresztą już trochę mniejszy niż jeszcze rok temu. Jednak, żeby dostać pracę trzeba się trochę nagimnastykować. No i  trudniej zacząć jako kadet. Ale to praca, a przecież wielu ludzi w różnych branżach tarci pracę.

Marynarze i ich rodziny w tej krótkiej wzmiance zostali…. jak to nazwać, żeby znowu nie pisać potraktowani stereotypowo? Może po prostu przeczytajcie:

Bezrobocie rodzi konflikty, problemy szczecińskich marynarzy
2017-05-08
W branży morskiej coraz trudniej, ciężko znaleźć zajęcie na statku. A to oznacza często ucieczkę w alkohol, narkotyki lub agresję i konflikty z najbliższymi. W Szczecinie do Centrum Psychiatrycznego przychodzi nawet czterech marynarzy miesięcznie. Anna Łukaszek rozmawiała z rodziną marynarzy, którzy – choć nie zawsze jest łatwo – radzą sobie z tym problemem.
Tomasz pływa od ponad 10 lat. Natalia mówi, że czasem trzeba długo trzeba czekać na znalezienie pracy.
– Na razie jest na lądzie, jest już dość długo, nie wiemy kiedy wyruszy, szuka właśnie jakiejś oferty pracy, po prostu czekamy na coś – informuje pani Natalia.
Normalnie miesiące na morzu, ale gdy przedłuża się pobyt w domu o zgrzyty i kłótnie nietrudno…
– Z błahostki można doprowadzić do niepotrzebnych emocji – zauważa pan Tomasz. – Trzeba wszystko pogodzić, kiedy zaczynają się problemy, wtedy trzeba stawić czoła – radzi pani Natalia.
Natalia i Tomasz radzą sobie z tym, ale nie każdy ma tyle szczęścia, by dźwignąć okres bez pracy.
– Oni się czują wyobcowani w życiu na lądzie i zaczynają reagować ucieczką w alkohol, w narkotyki. To problem dla całej rodziny: i dla żon i dla dzieci. Pojawiają się zachowania agresywne, o kłótnię nietrudno, o rozejście się małżonków nietrudno – podkreśla psychiatra, dr Ewa Kramarz z Centrum Psychiatrycznego.
Zdaniem psychiatry jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest przekwalifikowanie zawodowe i dokształcanie.
Tekst Anna Łukaszek
Czyli, sytuacja wg Radia ze Szczecina wygląda tak : Marynarz traci pracę, przez to nie umie żyć na lądzie i zaczyna pić, ćpać i bić czy w inny sposób okazywać agresję. Dawno nie czytałam, żeby ktoś tak spłycił temat. Przecież nie chodzi o to, że to nieprawda. Zapewne takie przypadki się zdarzają i mogą zdarzyć w każdej rodzinie, nie tylko marynarskiej. Pisanie, że zgłasza się z tym problemem 4 marynarzy na miesiąc  – wow. To może warto im pomóc, pokazać gdzie indziej mogą tej pracy szukać, na jakie portale wchodzić, może doszkolić językowo? Jednak żeby dr. psychiatrii wypowiadała się, że jedynym rozwiązaniem jest przekwalifikowanie? Tak pracujesz na morzu 20 lat, teraz to zostaw, bo zaczniesz pić, lepiej przekwalifikuj się. Ale na kogo? W jakim zawodzie ten człowiek, który poświecił życiu pływanie, zarobi więcej i będzie czuł się dobrze? Zresztą nie wspomnę o ilość szkoleń, które już miał, żeby w ogóle być na morzu. I czy to jest oficer, czy marynarz pokładowy – nie ma znaczenia.  Autorce, jak sugeruje na początku, chodzi o szczecińskich marynarzy. Można założyć, że w domyśle było PŻM. Jeśli nawet, to czemu ich tak potraktowała? Tyle lat na polskich statkach, a w podziękowaniu chcą wywalić na bruk i jeszcze media dopisują, że sobie nie poradzą czy nie radzą i uciekają w używki i agresję? Wszyscy jesteśmy z jednej morskiej bandy i zwyczajnie żal gdy w ten sposób pisze się o marynarzach , tym bardziej o marynarzach, którzy pracują dla polskich firm.

60751204 - large cruise ship cabins and sailor

Dlaczego tak spłycamy tematy? Nie popatrzmy na rodzinę tego człowieka, która całe życie żyje od kontraktu do kontraktu. A może jeden z tych marynarzy załamał się,  bo na drugim końcu świata, piraci na jego oczach zabili mu kolegę kulką w głowę? A może, naoglądał się umierających na ulicach Afryki  – dzieci? A może, nie potrafi poradzić sobie z rozłąką?  Nie, najlepiej napisać pije, ćpa bo nie umiem się odnaleźć w Polsce, bo nie ma pracy – bzdura.
 Jeśli Radio chcę pisać o tych 4 marynarzach w miesiącu niech sprawdzi z czego wynikają ich problemy. Co w życiu przeżyli?.  Panowie, teraz masowo zacznijcie pić i ćpać, i jeszcze pamiętajcie, że włączy się Wam agresja!!!!! Tak piszą, tak musi być. Krótka wzmianka, ale w opiniotwórczej rozgłośni idzie w świat, i utwierdza innych ludzi w tych stereotypach o marynarzach i ich rodzinach. Czytelnik nie rozdrabnia się, on bierze informacja i przyswaja.
 Może, powiedzmy teraz nauczycielom, którzy zostaną zwolnieni z przyczyn zmiany systemu edukacji, żeby się przekwalifikowali, bo idzie dla nich kryzys, albo pielęgniarkom, które należą się dużo większe pensje, i trudno im to wywalczyć – żeby zmieniły zawód, bo zaraz zaczną ćpać. Tak,  dla mnie ten temat marynarzy został spłycony.  Z problemów, z którymi boryka się pewnie nie jedna rodzina w Polsce marynarska czy stacjonarna , zrobiono regułę dla marynarzy. I co z tego, że my wiemy, że tak nie jest, że trzeba trochę szerzej popatrzeć. Przekaz idzie kolejny raz w  świat. Jak odpiąć sobie tę łatkę?

Ja każdy wywiad i każdy reportaż autoryzuje, bo dziennikarze mają swój punkt widzenia, który najczęściej wynika z niewiedzy czy nie bycia w temacie albo czystej chęci zrobienia  sensacji. Rodzina, która udzieliła wywiadu jest super. Wypowiadała się w zupełnie innej intencji, a sam tekst również ich zaskoczył. Bo problemy alkoholu czy narkotyków w ogóle ich nie dotyczą.
Mnie wkurza to, i może jestem tu zbyt subiektywna, ale gdyby było to w jakimś brukowcu, a to jednak to Polska opiniotwórcza rozgłośnia radiowa ze Szczecina. Własnie ze Szczecina!!! Z drugiej stolicy marynarzy.
Jest to moja osobista opinia na ten temat. Zwyczajnie się zdenerwowałam. Przepraszam jeśli kogoś uraziłam.

Podobał Ci się post?

Komentarze (15)

  • Ten artykuł nie mówi nic takiego, co Ty sobie dopisałaś w swojej interpretacji. Może przeczytaj to po latach i się zastanów, a jeśli dalej uważasz, że co to on z kogo nie zrobił, to po prostu widocznie inteligencją nie grzeszysz… A trafiłam tu przypadkiem, szukając informacji jak w 2022 na statku radzą sobie z delirium u marynarza… Heheh… Jestem ze Szczecina i znam wielu marynarzy, i to większość nieznający się wzajemnie ludzie. W artykule opisane zostało pewne zjawisko i jego konsekwencje, nikt „nie zrobił z takich o owakich ze wszystkich marynarzy”, ale ja osobiście wiele potwierdzam (to co sama sobie dopisałaś, a czego nie twierdził artykuł), i to nie tylko w czasach kryzysu:)

  • A to nie pierwszy raz, kiedy temat, ogólnie marynarski, został spłycony. To na dobrą sprawę na Śląsku raz w miesiącu przychodzi 4 górników.

  • No jasne, ciekawe ile miesięcznie zgłasza się prawników, żon prawników, menadżerów, nauczycieli… do psychiatry. Przekwalifikowac to będzie musiała się ta Pani, z radia, która „stworzyła” taki wywiad. Dziwię się że w ogóle jakaś marynarska rodzina zgodziła się z nią rozmawiać. Powiem Wam że po 15 latach związku z marynarzem nauczyłam się rozróżniać kiedy ktoś chce mnie obrazić – oczywiście nie wprost, kiedy ktoś ma złe ukryte intencje co do mnie lub mojej rodziny. Naprawdę trzeba być czujnym aby nie dać sobie wmówić takich głupot i mieć odwagę aby się obronić. Oczywiście ta Pani z radia należy do grupy tych na których należy uważać. No cóż myślała że „zabłysnie” mądrością a tu klapa. Dobrze ze my też mamy swoje zdanie i wolno nam wyrazić opinie na temat innych skoro inni „tak dobrze” próbują opisać nas marynarskie rodziny.

  • Zazdrość. Bo oficerowie to szlachta

  • Witam! Jestem marynarzem od kilu lat, mężem 3 lata a od roku jestem ojcem. Sprawa alkoholizmu jest od zawsze przypisywana marynarzom. Jako młody kadet usłyszałem niegdyś od kapitana, że alkoholizm to choroba zawodowa marynarzy. W ów czas jako młody człowiek odbierałem to jako jakąś abstrakcję, opowieści z zielonego lasu bez potwierdzenia lub jako historie tzw marynarzy z lat 80tych gdzie kontrakty wyglądały jak wielomiesięczna balanga na południu Ameryki. Dzisiaj jako starszy oficer, doświadczony marynarz widzę to nieco inaczej. Nikt nie ma prawa przypinać łatki alkoholika marynarzowi tylko dlatego, że pływa. Jest to choroba dotykająca każdą grupę społeczną/ zawodową niezależnie od sytuacji na rynku! Owszem dzisiaj nie jest tak dobrze jak to było nie tak dawno temu w sektorze off shore gdy zarabiało się 900 euro dniówki a teraz człowiek zalewdwie wyciąga 6000 euro miesięcznie. Panowie i Panie, praca na morzu jest lecz nie za takie pieniądze jak byśmy chcieli lub jakie były gdy off shore kwitł. Trzeba brać to co jest i cieszyć się z tego. Marynarz nie ważne na jakim stanowisku musi pływać żeby zarabiać- wiadomo raz lepiej raz gorzej. Uważam, że lepiej jest pojechać na gorszy kontrakt niż zapijać smutki i wspominać dawne czasy!! Przyjdą lepsze czasy!! Niestety taki mamy zawód z własnego wyboru! Wkurzają mnie te wszystkie stereotypy związane z marynarzami!! Kiedy to się skończy??? Picie??? Balangi?? Kobiety?? Ludzie teraz statki zawijają do portu na kilka godzin- jest dużo pracy do zrobienia i mało czasu! Marynarze myślą tylko o tym kiedy na spokojnie zasiądą do komputerów pogadać z rodziną i do spania bo wachta za kilka godzin!! CO to za radio takie głupoty opowiada???

    • 6 tys euro to mało? To mój mąż oficer chyba ma jakieś ukryte dochody;-)

      • A co do stereotypów…Jeden ze znajomych, gdy usłyszał, że mam męża marynarza stwierdził, że muszę mieć pełno facetów. Pierwszy mężczyzna, któremu nawet do głowy nie przyszedł popularny stereotyp o dziewczynach w każdym porcie. Biorąc pod uwagę charakter pracy, krótkie postoje w portach, to faktycznie my kobiety mamy większe pole do popisu, a mimo to tęsknimy, wzdychamy i wiernie czekamy na naszych marynarzy, mega męskich mężczyzn.

        • Niepotrzebnie dodałem info o stawkach ale skoro to już zrobiłem to należy wyjaśnić że starszy oficer to tzw C/O i te stawki są zazwyczaj sporo większe niż 2/O lub 3/O. Tak jak wspomniałem każda firma jest inna i oferuje co innego (Długość lub stawka kontraktu to sprawy relatywne). Pozdrawiam Ciebie żono marynarza i życzę wytrwałości w tym ciężkim a zarazem pięknym życiu z marynarzem, który kocha i tęskni

          • Teraz rozumiem, mąż coś o tym wspominał. Faktycznie, lubié swoje życie ze swoim mężem, nawet gdy jest daleko.

  • Łatki przyklejają nam od lat. Raz robią z nas bogaczy siedzących na górach złota innym razem jak widać pijaków i narkomanów do tego agresywnych. Z drugiej strony nie my pierwsi i nie ostatni. Szkoda czasu i zdrowia na przejmowanie się takimi opiniami. Wszyscy jesteśmy ludzmi i nic co ludzkie nie jest nam obce. Chwilowo faktycznie rynek nie rozpieszcza i możliwe że wzrosła ilość osób nie czujących się z tym komfortowo że tak to ujmę. Na szczęście rynek jest zmienny. Nie trzeba być marynarzem by wpaść w depresję czy sięgnąć po używki z powodu braku pracy i problemów finansowych.

  • Jest to przykre. Nie raz słyszę, aaaa marynarz to pije i takie tam. Owszem, w moim środowisku marynarze piją, w 90 %. Mój mąż też. Ma problem z alkoholem ale on wynika z ciężkiego dzieciństwa ( brak ojca, niestabilna sytuacja finansowa). Rozłąki i 4 miesięczne rejsy nie pomagają ale niestety odkąd alkoholizm dotknął moją rodzinę, to wiem, że nie trzeba być marynarzem, żeby pić. To jest problem ogólnospołeczny ! Dotyka osoby z różnych środowisk, osoby wykształcone i mające pozycje. Znam lekarzy, nauczycieli akademickich, którzy są alkoholikami. Dlaczego nie ma artykułów o tym? Już nawet nie walczę z tymi komentarzami…..

  • Zgadzam się w pełni z tym komentarzem , też jestem oburzona takim ujęciem sprawy. Wszystkie rodziny majà problemy , takie teraz sà czasy. Jednak czytałam w gazetce Gargamela, ( od wielu lat pisze i rozsyła gazetkę na statki i robi to całkiem za darmo) , że wśròd rodzin marynarskich jest najmniej rozwodôw. A jak wszystkie wiemy , życie nas nie rozpieszcza!

    • Witam. Może kiedyś wyślesz do mnie gazetkę. Chętnie o niej napiszę.
      I masz rację. Jest mało rozwodów. A nawet wg ostatnich badań. Zawód nie jest nawet w pierwsze 10 jeśli chodzi o ilość zdrad ?

      • Taka prawda! Bo Marynarze nie mają na to czasu. Pracują po kilkanaście godzin a jak są w domu, to robią wszystko, żeby nadrobić stracony czas 🙂

        • Rozstania wzmacniają rodziny marynarskie. Gdybym ja na co dzień była z mężem, nie wiem, czy jescze tworzylibyśmy taką świetną parę. Wiem też, że gdy mąż jest na lądzie i kończą się pieniądze, to jednak zaczyna robić się nerwowo

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *