FERIE BEZ MARYNARZA
Jak wiele jest takich dat w ciągu całego roku, które zobowiązują do ich celebrowania, przeżywania? Jak wiele z nich rodziny, związki marynarskie starają się przeżywać w innym terminie? Pewnie wiele. Mrożenie potraw świątecznych, przesuwanie imprez urodzinowych na inny termin – to norma gdy ma się w domu mężczyznę pływającego.
Jednak nie wszystko da się w ten sposób ograć. Wakacje są w miarę długie, choć nie zawsze jest tak, że marynarz trafi choć na jeden letni miesiąc. A ferie, 2 tygodnie – zapomnij. Ruletka. Generalnie te terminy mają ogromne znaczenie gdy tworzymy rodzinę z małymi agentami. Bo nie przesuniemy wakacji czy ferii. Marynarze starają się zamieniać jeżeli tylko mogą ale wiadomo, że to nie jest takie proste. Jeżeli się uda i jest pełna rodzinka w tym terminie – super, wakacje życia. Jeżeli nie…no właśnie, co wtedy?
Odpowiedź jest prosta – działać. Dzieciom czas leci czy tata jest czy go nie ma. Jeśli nie zorganizujemy im czasu, nie weźmiemy spraw w swoje ręce, to te wszystkie chwile przelecą bez wspomnień. Matka musi o to zadbać. Wiadomo jest to wyzwanie. Co innego na swoim terenie, a co innego gdzieś w świecie. Jednak trzeba umieć się zorganizować i stworzyć niezapomniany klimat ferii czy wakacji. W sytuacji gdy zaczniemy celebrować tylko te wolne w których tata jest w domu, możemy doprowadzić do tego, że dzieci będę ten czas bez niego, uważać jako bezwartościowy. Nie będą chciały się angażować w wiele działań, nawet w naukę. Życie leci a pauzy nie da się wcisnąć. To samo trzeba przekazać dzieciom marynarzy. Mama musi wziąć to na swoje barki i ruszyć choćby na drugi koniec świata. Po to aby zapewnić młodszym poczucie normalnego życia. To zaowocuje na milion procent.
To co można trzeba dopasowywać do kontraktów . Jednak tam gdzie się się nie da – nie odpuszczać. Działać, planować i pokazywać dzieciakom świat. Wyzwanie? Owszem. Ale kto jak nie żona marynarza udźwignie taki temat. Przede wszystkim będzie jej się chciało. Bo wie, że musi. A radość dziecka bezcenna. I duma z siebie, że się udało.
Prywata
Marzeniem moim było pokazać mojemu synowi góry i zaczepić w nim chęć jeżdżenia na nartach. Oczywiście kolejne ferie wypadły nam tylko w konfiguracji 1+1. Nie chciałam ich przesiedzieć w domu. Wsiadłam w samochód przejechałam ok 700 km do rodziny w górach i tam codziennie pokonywałam trudne ośnieżone trasy wysoko w górach byleby mój syn pojeździł na nartach. Skoczyliśmy do Czech i w kilka innych ciekawych miejsc. Również mi udało się pojeździć na nartach. Efekt zaskoczył nawet mnie. Śmiga jak stary, matka zmęczona ale zadowolona. Łatwo nie było ale warto!!! Można i trzeba pokazywać dzieciom świat. A jeżeli nie macie dzieci to samemu również warto się czasami gdzieś wyrwać.
P.S Dziękuję moim kuzynkom za gościnę 🙂 🙂
Żona Marynarza
On i Ona mogą sobie opowiadać o swoich światach nawet w najmniejszych szczegółach. Mogą pokazywać sobie zdjęcia czy filmy. Jednak nigdy żadne z nich nie zrozumie życia w pojedynkę tej drugiej osoby. Czy to dom „niepełny” czy statek to i tak zawsze pozostanie tylko dla tej jednej osoby. Ludzie wiążą się ze sobą, żeby być razem. My natomiast robimy to ze świadomością, że nie raz przyjdzie się nam zmierzyć z wieloma sytuacjami samemu. I częściowo samemu żyć. Ale to umacnia i potwierdza tylko, że jesteśmy z tą drugą osobą nie po to by było nam łatwiej albo z obawy, że sobie w życiu nie poradzimy. Tylko dla tego, że się kochamy i mimo tych wszystkich małych trudności – po prostu chcemy. Bez żadnego ukrytego powodu
Piwo z Czech dla Marynarza
Region Kotlina Kłodzka
Zdjęcia ucięte autorstwa młodego marynarza:-)
Komentarze (2)
Jako dorosłe dziecko marynarza z ponad trzydziestoletnim stażem powiem, że nigdy żadne uroczystości rodzinne czy inne, urodziny nie były przesuwane u nas na inny termin ze względu na pracę taty. Nie ma taty, trudno, taka praca. Życzenia można wysłać listem (kiedyś), e-mailem (teraz).
Nie ma za co! Zawsze jesteście mile widziani u nas!:*