Bogaci nie płaczą
Dolary marynarza
Krążą legendy o zarobkach marynarzy. Prawda jest taka, że mniej czy bardziej ale pływać się opłaca. Wynagrodzenie jest lepsze niż średnia krajowa. Jednak to co pozostało, to łatka z dawnych lat, że każdy marynarz, to bardzo bogaty facet. Prostujemy – tak nie jest. Przede wszystkim w ciągu ostatnich 20 lat podniósł się poziom życia wszystkich Polaków oraz dostępność do dobrodziejstw tego świata poza granicami Polski. A marynarz ze swoimi dolarami już tak nie błyszczy na tle innych. Nie oznacza to jednak, że praca ta jest nie opłacalna. Jak wszędzie, jedni zarabiają lepiej inni gorzej. To, że grupa marynarzy czy „hasło” pływanie dalej przywołuje różne skojarzenia to już inna kwestia…
Karanie ludzi za to, że wcześniej wstają, więcej się uczą, więcej ryzykują i dlatego więcej zarabiają, jest niemoralne
Jan Kulczyk
Czym jest „bogactwo”
Ale to tylko wstęp, który ma nawiązać do tego co dzisiaj oznacza „bogactwo”. Sprecyzujmy, że będziemy tu pisać o ludziach, którzy radzą sobie finansowo i jeszcze trochę im zostaje czyli są „kasiaści”. Okazuje się, że gdy wchodzisz na ten pułap. Czyli idzie ci całkiem nieźle, masz na podstawowe potrzeby plus może wakacje, zaszalejmy – nawet na auto itp. To wcale nie jest to do końca dobrze. Nie wiadomo czemu nagle nie jesteś w porządku. Masz na rachunki? Nie masz kredytu?
– To ty, przecież nie masz problemów, bo niby jakie?
Masz kasę – masz szczęście. A na problemy, to ty na pewno nie masz prawa. A jeżeli masz jakieś to sto procent, że przesadzasz i zwyczajnie ci się nudzi.
Magia czyni cuda
Okazuje się, że: samotność, nerwica, alkoholizm, smutek, choroba, depresja, małe problemy zwykłej codzienności, problemy wychowawcze itp. MAGICZNIE ZNIKAJĄ. Dlaczego?
– Bo masz pieniądze. A nawet jeżeli faktycznie okażą się prawdą, to są inni, którym trzeba pomóc. Bo przecież nie tobie. Ty masz pieniądze, poradzisz sobie. One ci wszystko wynagradzają.
Wszyscy dążymy do tego przysłowiowego „końca z końcem”, po drodze jednak krytykując tych, którzy swój pewien sukces wypracowali ciężką pracą i wyrzeczeniami. Warto jednak zatrzymać się na chwilę i zastanowić się czy pod tym płaszczykiem z dolarów nie kryje się zagubiony, cierpiący człowiek. Przecież to nie kasa jest źródłem szczęścia tylko ludzie. Ona mądrze pokierowana może tylko to życie ułatwić ale na pewno go nie uszczęśliwi. I Pewnie, że warto cieszyć się z możliwości jakie one dają, bo możemy sprawić sobie mniejsze czy większe przyjemności. Z sukcesów zwyczajnie warto się cieszyć bo po to one są.
Może to takie oklepane słowa. Jednak problem jest, bo coraz więcej dzieciaków z tzw. ”Bogatych domów” ma duże problemy, nie radzą sobie. Zresztą dorośli nie lepsi: uzależnienia, rozwody, podziały.
Oczywiście nie chodzi absolutnie o to, że pieniądze są złe i, że nie mamy dążyć do sukcesów. Tylko o to, że „bogaty” czasami też „płacze” i wykluczanie go ze strefy smutków czy bagatelizowanie jego problemów może spowodować, że taka osoba wycofa się z życia społecznego, starci starych znajomych, odizoluje się.
Każdy ma prawo do złych emocji czy problemów, ale również każdy ma też możliwość pomóc czy wesprzeć, albo przynajmniej nie odrzucać takiej osoby. Pomagamy człowiekowi zawsze nie zależnie od wielkości portfela.
Z pieniędzmi jest tak raz są raz ich nie ma. A przyjaciół jak tracisz to raczej już nie wracają. Jednego dnia możesz wszystko stracić ale również możesz zyskać.
Pamiętam taką sytuację: Parkujemy pod Klifem(centrum handlowe) starym samochodem. Mówię uważaj bo uderzysz drzwiami auto( mega porsche). Obok stoi jego właściciel. My
– Oj przepraszam pewnie Pana drzwi warte więcej niż nasze auto. Na co On
– To tylko drzwi nie auto się liczy tylko człowiek taki jak Pan.
Pamiętam to dziś…
P.S Szczęście daje rodzina i ludzie. Jeżeli myśli w tym temacie są inne i to właśnie pieniądze mają dawać ci najwięcej szczęścia – to jest to zwyczajnie SMUTNE.
Komentarze (2)
Marynarz… czy to synonim słowa „bogaty”? Bzdura. Nie każdy marynarz jest kapitanem i nie zarabia DUŻEJ KASY. Szeregowi marynarze nie są krezusami. Mieszkam w mieście, gdzie ten zawód jest powszedni i znam to środowisko od wewnątrz. Czy żona marynarza chce pracować, czy MUSI? Pensja marynarza dzielona jest na miesiące pobytu na lądzie. Czyli, jeśli pensję z kontraktu 4 miesięcznego podzielimy na czas jego pobytu off, wcale nie wychodzi więcej niż średnia krajowa. Pomijam Kapitanowe 🙂
Trochę mnie bawi zwrot „pomijam kapitanowe”
Mamy kilkoro dzieci z czego dwoje studiuje poza domem
tak jestem kapitanową.Maż kapitan jest na statku po 8 miesięcy w roku
Mam dwie przyjaciółki „kapitanowe” obie mają po jednym dziecku i obie nie mogą się nadziwić „jak ja to robię”,ze styka na życie na języki na hobby,na wakacje i na kredyt na dom.I tyle o magicznych zarobkach kapitana