Ahoj Święta
Patrząc z zewnątrz na rodziny marynarskie widać raczej plusy płynące z takiego życia. Mało kto zdaje sobie sprawę ile jest to wyrzeczeń i smutnych chwil.
Pieniądze nigdy nie zastąpią wspólnych Świąt czy ważnych wydarzeń. Nikt też nie da dzieciom taty w wigilijny wieczór. I też nie jest tak, że skoro marynarz był na święta na statku, to następne na pewno spędzi z rodziną. To jest ruletka. Niektórzy spędzają ten czas osobno przez kilka lat z rzędu.
I tu bez wątpienia pojawia się smutek. Czas świąteczny szczególnie pokazuje nam, że jesteśmy same tutaj w niepełnej rodzinie. A oni gdzieś tam na środku morza, czy w jakimś porcie z dala od wigilijnego stołu….
My – kobiety marynarzy z reguły jesteśmy bardzo zaradne i potrafimy nieźle kombinować.
W grę wchodzi np: mrożenie wigilijnych potraw, organizacji wspólnej wigilii przed czy po świętach, wysłanie paczki do marynarza, niespodziewana wizyta na statku(jeżeli jest taka możliwość), podłączenie skypa w czasie trwania kolacji czy odpakowywania prezentów…
W miłości i zrozumieniu siła…
Komentarze (8)
dobry wieczór, znalazłam Cię na portalu morskim i odzywam się na Twoje zawołanie.
Ta tragedia o której piszą na portalu dotyka i mnie. Nie, nie ma tam mojego męża, aktualnie pływa pomiędzy stanami i Ameryką Południową. Niemniej jednak…to straszne!
Jestem z Trójmiasta.
tak to trudne chwile dla tych rodzin. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak bardzo…
Wyobraz sobie Kasiu ze to juz 5 te Swieta osobno. Nie ma sprawiedliwosci….
Ja miałam 3 z rzędu osobno – tym razem się udało. Ale kiedy znowu przyjdą wspólne święta- nie wiem…..
Witajcie, nie wiem, gdzie oto spytać, ale mam mały problem. Mój maz wyjechał… chciałabym się z kimś umówić, z tego co się orientuję w Sopocie jest pub, w którym można poznać jakiegoś towarzysza…
Serio? Może portal randkowy… ehh przesada…
rzeczywiście przesada…
Po prostu wiem, że jest jakiś, w którym spotykają się żony marynarzy