Blog

Sex-i Rozstania

Autor: 23 listopada, 2013 10 komentarzy
 Dziś troszkę o seksie. Albo bardziej o bliskości namiętności….rozłąkach. 
 Temat intrygujący i oczywiście na pewno na jednym wpisie się nie skończy
🙂

Jedną z najczęstszych przyczyn rozwodów są zdrady. A o środowisku marynarskim w tym temacie krąży niezliczona ilość historii. Oczywiście z wewnątrz jak i zewnątrz. Wiele z nich opiera się na dobrze znanych stereotypach typu, co port to inna dziewczyna, a marynarzowa to raczej kobieta lekkich obyczajów itd, itd.

Pewnie część z tych historii jest prawdziwa. Na pewno, niektórzy marynarze zdradzają swoje żony i odwrotnie. I owszem, mają do tego trochę lepsze warunki niż inni, nic więcej. Ale można by również napisać, że część mężczyzn na świecie zdradza swoje kobiety, i one ich również. Przecież takie rzeczy niestety się zdarzają, w gronie ludzi morza też.

Wyczekiwana przyjemność smakuje lepiej./Chris Bunch/ Czyż nie jest właśnie tak, że tęsknota, to wyczekiwanie podnosi adrenalinę i wyzwala pożądanie do tej drugiej osoby jeszcze bardziej. A możliwość rozłąki często przywołuje namiętność. I czyż nie jest tak, że właśnie brak dostępu do partnera jest powodem ciągłego zainteresowania nim.


           tippiloves.blogspot.com

Przyjęło się troszkę w świecie, że powodem który pcha marynarzy do korzystania z usług seksualnych innych kobiet, (z reguły mówi się o prostytutkach z różnych krajów) jest brak seksu zmieszany z łatwym dostępem do płatnego seksu. Temat bardzo trudny. Bo nie da się powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że tak nie jest.

Można jedynie spróbować pokusić się o tezę że sama odległość, czy brak seksu może być jedynie kropką nad „i”, ułatwieniem. Natomiast prawdziwa przyczyna tkwi z reguły w relacji między  dwojgiem ludzi. I jeżeli coś między nimi jest nie tak, to czynników zewnętrznych ułatwiających takie zachowania jest  mnóstwo. Dotyczy to oczywiści wszystkich związków. A u marynarzy, czy ich żon może być to właśnie barak obecność i wszystkie te wyżej omawiane sposobności.

Codzienność, monotonia często zabija bliskość. Powoduje oddalenie się od siebie. Jeżeli małżeństwo, para, która żyje w systematycznej rozłące wykorzysta ją jako afrodyzjak, jako coś co łączy, co rozbudza emocje, wyzwala namiętność, to nie będzie nigdy zastanawiała się czy on/ona ma czyste sumienie. Warto pamiętać, że właśnie  możliwość rozstań, która  ponownie rozbudzania emocje  towarzyszące powrotom,  jest narzędziem do ulepszania sobie życia seksualnego. I oczywiście za każdym razem do odkrywania siebie na nowo.

swiat-obrazkow.pl

Pozdrawiam
Kasia

Podobał Ci się post?

Komentarze (10)

  • Kiniak, pytanie do ciebie jak do marynarza może inne trochę: a powiedz, jak było z zasięgiem na statku?Był internet, czy zadzwonić można było zawsze czy była jakaś ograniczona ilość?Jak to wyglądało?
    AL

  • No to ten marynarz widać był wyjątkiem. Na moim ostatnim statku (gdy jeszcze pływałem), miałem w sumie 23 osoby załogi. W Nigerii weszły na statek (po drabince sznurkowej) 4 „panie”. 5 moich kolegów, tak PIĘCIU skorzystało z jej usług w ciągu jednej nocy – ona tylko kabiny zmieniała. Potem już do końca kontraktu nazywani byli „szwagrami”… chociaż to uwłacza szwagrom. Po prostu pełne obrzydzenie. Dodam, że ta „pani” była najbrzydsza ze wszystkich, które weszły (chociaż od najmniej brzydkiej daleko nie była).

  • Mity i legendy zawsze były i będą w każdym porcie dziewczyna 😉 Miałam to szczęście być z mężem w rejsie, 100 dni i zobaczyć od podszewki jak to wygląda. Staliśmy w portach po kilka dni, była niepisana zasada, że marynarz który płynie z żoną w porcie nie ma wacht, odrabiał to w morzu, organizowane były przez kapitana wycieczki i kto mógł jechał na nie. Wracając do tematu jeden z członków załogi poszedł na „panienki”, szybko wszyscy o tym wiedzieli, a koledzy nie tolerowali jego towarzystwa, a że były to początki aids miał przydzielone swoje naczynia, pościel….. Na 36 członków załogi jeden miał skok w bok, ale sami koledzy pokazali, że nie tolerują takiego zachowania.

  • Zgadzam sie z Kasią „To tylko dowód że nie zawód ma znaczenie tylko właśnie człowiek..” a inni zawsze będą gadać a to jest tylko dowód na to że zazdroszczą tego że nawet rozłąka długa i daleka potrafi scalać rodzinę i mimo wszystko być szczęśliwą rodziną, jak człowiek jest dobrym człowiekiem to karma zawsze do niego wróci dobra.

  • Ale historia…no tak serce nie sługa. To tylko dowód że nie zawód ma znaczenie tylko właśnie człowiek..dużo szczęścia ci źyczę. Super, widocznie tak miało być. Najważniejsze że jesteś szczęśliwa 😉 pozdrawiam

  • Drogie Panie, wszystko zalezy od czlowieka. Pewien czlowiek z ktorym spedzilam spora czesc zycia przedluzyl sobie kontrakt o wizyte u „przyjaciolki”, ktora odebrala go z lotniska. A jak wyszlo na jaw, to plakal rzewnymi lzami i twierdzil, ze nie wie, dlaczego tak sie stalo.
    A ja zarzekalam sie, nigdy wiecej marynarza, bo znam ten zawod, hmm.. od kuchni…
    Tymczasem poznalam najwspanialszego Mezczyzne, przy ktorym nie mam zadnych lekow i watpliwosci i tez skubany na morzu pracuje;)

  • Tak, temat często dyskutowany. Pewnie wszystko zaleźy od człowieka al my się nie damy. 4 miesiące odpowiednio można już zatęsknić i …po powrocie odbić to wszystko sobie 😉

  • Nie wiem, czy moja opinia jest słuszna, ale wydaje mi się, że łatwiej jest zdradzić marynarzowej siedzącej w domu (często niepracującej) niż marynarzowi, który jest w pracy cały czas. No ale to wszystko zależy od konkretnej osoby i od tego, co soba prezentuje. Ja na przykłąd siedzę już sama 4 miesiące i chociaz okazji do zdrad by się kilka znalazło, to nigdy bym sobie na coś takiego nie pozwoliła. Poczekam na powrót mojego marynarza jeszcze 2 tygodnie i namiętności będę miała aż nadmiar 😉

  • Oczywiście masz racje.Dlatego napisałam trochę lepsze warunki 🙂 i ten fragment tyczy się równiż żon. I dalej napisałam ze właśnie to tyczy sie wszystkich bo można można odnieść to do tego za cześć mężczyzn zdradza swoje kobiety. Pozdrawiam

  • Nie zgodzę się z tą łatwością zdrady przez marynarza. Nasi panowie niestety w obecnych czasach nie przebywają już w porcie po kilkanaście dni/tygodni, ale często statki wpływają na godzinę/dwie, wyładowują ładunek – i to często nawet podczas rozładunku muszą być na pokładzie w razie W…
    Mój mąż podczas ostatniego 6-miesięcznego rejsu zszedł dwa razy po kilka godzin… Nie nazwałabym tego sprzyjającymi okolicznościami do zdrady… Już łatwiej marynarzowym – ale te mają na głowie tyle spraw… że czasem nie ma kiedy się porządnie wyspać. Uważam, że zdrady są równie częste, jak w lądowych związkach – przy czym statystyki nabijają marynarzowe niepływające i nieusatysfakcjonowane w związku, oraz marynarze którzy mają łatwość i chęć 'szybkich numerków'. Pewnie ci, którzy w związkach marynarskich już zdradzają, to robią to bardziej 'hurtowo' 🙂 Ale to moja osobista opinia.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *