Blog

Kto ma gorzej ;-) ?

Autor: 16 listopada, 2013 3 komentarze
Do tego tekstu zainspirował mnie mail od jednego marynarza, który właśnie próbował rozstrzygnąć ten spór i poprosił również o moją opinie. Pozdrawiam go oczywiście serdecznie. 

Kto ma gorzej? Ile razy każdy nas zadawał sobie to pytanie. Czy mąż w morzu, czy żona na lądzie. Z reguły te argumenty są podobne w wielu rodzinach. Maż twierdzi, że to on odcięty jest od świata, ciężko pracuje, czasu wolnego ma jak na lekarstwo, nie jest wśród przyjaciół i rodziny. Żona z kolei twierdzi, że wszystko jest na jej głowie, dom dzieci i ich choroby, problemy, duża ilość pracy za małe wynagrodzenie, ….I właśnie takie dyskusje toczą się w naszych domach, czy też co gorsza w rozmowach telefonicznych, mailach. I niestety, nie raz były przyczyna kłótni.

Pytanie pojawia się jedno, czy aby na pewno te dwie sytuacje w ogóle można porównywać? Generalnie  licytacje z serii kto ma gorzej służą paradoksalnie temu, by osoba która, zostania wskazana jako ta co ma lepiej, poczuła się gorsza. Takim trochę jesteśmy narodem, słabo umiemy się cieszyć i wspierać. Lepiej wychodzą nam licytacje dotyczące ilości problemów.
Wracając jednak do rodzin marynarskich. Wszystkie przytoczone argumenty na początku tekstu są zapewne słuszne i prawdziwe. I każda ze stron nie ma lekko. Jednak porównań używamy do sytuacji podobnych, a nie skrajnie innych. Bo jak się ma życie w domu do życia na statku przecież to dwa zupełnie inne światy.
Najważniejsze jest to, aby wzajemnie doceniać siebie. Przecież to właśnie od tej drugiej osoby oczekuje się największego wsparcia. Żona wspiera i docenia marynarza, i marynarz swoją żonę. Bez względu na odległość..i zwłaszcza wtedy, gdy ta odległość dzieli. Bez tego trudno o zdrową relacje. Bo przecież ciągłe licytacje o to, kto ma gorzej prowadzą do konkurowania ze sobą. A ono w partnerstwie, małżeństwie nie pomoże, a raczej oddali dwoje ludzi od siebie. Na dobre wspólne życie pracują zawsze dwie osoby. A wskazywanie gorszych czy lepszych jest równoznaczne z …..
 
Pozdrawiam
Kasia

Podobał Ci się post?

Komentarze (3)

  • Gdy ustaliłam sobie datę był tak jaki teraz okres wcjaaki. Dałam nam czas do końca roku. Oczywiście on o tej dacie dowiedział się już po fakcie. Przyjechał wpierw 12 grudnia a następnie 28 grudnia został na 8 miesięcy potem zaczęliśmy układać nasze życie Musiał jeszcze wyjeżdzać żeby poukładac wszystko A teraz siedzę na kanapie w naszym domu z pięknym widokiem, a on krząta się przy samochodzie Pozdrawiam

  • A ja znam odpowiedź 🙂 Mam koleżankę, która była przez ładnych parę lat elektrykiem na statku, a jej mąż pracował na lądzie.
    Teraz role się odwróciły (z racji, że mają identyczne wykształcenie, a dodatkowo chcą założyć rodzinę) i to ona pracuje na lądzie, a on wypływa na (krótkie co prawda ale jednak) rejsy.

    Siedziałyśmy ostatnio przy kawie i orzekła, że stanowczo lepiej być tym, co na morzu – bo łatwiej znieść rozłąkę, gdy wchodzi się w nową rutynę, inne środowisko, masę obowiązków które regulują tryb życia. Na lądzie czas płynie wolniej i jest trudniejszy do zniesienia. Samotność bardziej dokucza, a parzyści znajomi przygnębiają 😀

  • Oto jest pytanie, na ktore trudno znaleźć odpowiedź

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *