Mężczyzna

JEST TAKA CHOROBA WŚRÓD MARYNARZY, KTÓRĄ ŁAPIE CHYBA KAŻDY. TO…

Autor: 10 stycznia, 2018 42 komentarze

Jest taka choroba wśród marynarzy, którą łapie chyba każdy. To WYJAZD. Ma też swoje charakterystyczne objawy, dzięki którym kobiecie łatwiej określić czy, to faktycznie wyjazd ? Czy ma się wkurzać na serio?

To bardzo charakterystyczny czas, który niczym PMS powoduje stany nie do końca zrozumiałe dla otoczenia. Ale równocześnie są to bardzo klarowne sygnały dla kobiety – jedzie i czuć to w powietrzu, w kuchni, w sypialni, w sklepie, we śnie…wszędzie.

Wyjazd na kontrakt to specyficzny czas. A  kobieta znająca swojego M doskonale wie kiedy się zaczyna. To Klasyka Gatunku. I w zależności od długości kontraktów objawy zaczynają się  na jakieś 2 tygodnie do kilku dni  przed wyjazdem w morze.

26754999_1779366128782027_1215057470_n26794069_1779366138782026_705834808_n 26772400_1779366195448687_240914573_o


I TAK:


 

Nagle okazuje się, że trzeba koniecznie zrobić porządki w piwnicy, garażu itp.

 

Obchód po domu. Czy wszystko działa?

 

Sprawdzanie auta milion razy. Czy jest olej, czy jest płyn…?

 

Koniecznie zakupy na wyjazd. Czyli buteleczki 100 ml, kosmetyki i co tam jeszcze potrzebne.

 

Sprawdzanie walizek czy całe? Czy nie trzeba zmienić.

 

Kable, sprzęty, ładowarki wszystko wala się po domu, bo przecież trzeba przygotować do spakowania.

 

Pranie: Koniecznie na teraz, na już na wczoraj.

 

Zauważalna nerwowość.

 

Naprawianie zaległych rzeczy.

 

Czepianie się pierdół.

 

Pojawiają się różne nieprzewidziane zachcianki. Czyli nagle musi mieć nowy dysk, poduszkę, buty… bo przecież na wyjazd; )

 

Chęć spędzana wspólnie każdej minuty.

 

Długiii dzień dziecka dla dzieci: rozpieszczanie, lody, kino, wypady, zabawki…

 

Chowanie walizki, aby nie było widać, że się pakuje.

 

Albo walizka na środku pokoju przez cały okres pakowania.

 

Większa niż zwykle wylewność.

 

Częste i szybkie zmiany nastroju. Uśmiech i wku…w na zmianę.

 

Ciągle czegoś szuka:  Widziałaś moje….?

 

Częstszy sex.

 

Robienie wielu rzeczy, na dany moment –  w ogóle nie potrzebnych. Na przykład montowanie półki.

 

…….

Kobieta doskonale wie, że  te dziwne zachowania marynarza nie mają znaczenia. Ona sama stara się zachować spokój i nie ulegać temu….. ale nie zmienia to faktu, że widmo wyjazdu wisi w powietrzu  i wpływa na otoczenie.  Znająca dobrze swojego marynarza kobieta wie co ma zrobić, aby złagodzić objawy tej nieuleczalnej choroby. Przede wszystkim nie dać się sprowokować, tylko niczym kot ze Shreka patrzeć  na niego i mówić : Będę Tęsknić, Kocham cię.  Bo przecież oczywiste jest to, że nikt tak naprawdę nie chce opuszczać rodziny i jakoś trzeba to odreagować. Dlatego mały Sajgon przed wyjazdem jest bardzo naturalny.

 

musisz-jechac

Pewnie macie co dodać do tej  listy zachowań wyjeżdżających – dopisujcie – śmiało.

Podobał Ci się post?

Komentarze (42)

  • Ja po 40tu latach nie cierpię już tego zawodu. Rozstania- tęsknota- powrót- rozstanie…itd
    Z czasem, z wiekiem to bolesne.

    • Doskonale Pania rozumiem. Jestem marynarzem ojcem mezem przyjacielm mojej zony. Plywam od 15 lat i uwielbiam ta prace bo sprawia mi wiele radosci. Ale okazuje sie ze ta choroba o ktorej jest mowa w artykule nie przychodzi od razu tylko po jakims czasie a dokladnie wtedy kiedy pojawia sie wlasne M4 dzieci pies i trawa do koszenia.Syndromy marynarza sa dokladnie takie jak powyzje i po przeczytaniu okazalo sie ze tez je posiadam wszystko na ostatnia chwile to jest straszne ale taka jest prawda. Przeczytalem wszystkie odpowiedzi kobiet matek ponizej i doskonale je rozumiem. Na zakonczenie chialbym dodac ze w tym roku a dokladnie w tym kontrakcie ktory dobiega juz konca postanowilem rozstac sie z morzem, rozstac sie z praca ktora cenie lubie i ktora sprawaia mi wele przyjemnosci, Lecz rodzina jest najwazniejsza i chce sie wyleczyc z choroby marynarza ktora jest WSZYSTKO NA OSTANIA CHWILE juz mnie to nie bawi. Zycze wszystkim zona matka aby ich mezowie rowniez doszli do podobnych wioskow do jakich ja doszedlem po 15 latach wspanialego zawodu. Pozdraiwam serdecznie i trzymam kciuki za was wszystkie.

  • Mój M ma trochę inne zachowania (choc część sie sprawdza) niz wynienione w artykule, np.
    – zaczyna niespokojnie spać, bo sni mu się statek,
    – częściej milczy,
    – widać że jest spięty i odkłada pakowanie na ostatnią chwilę,
    – łatwiej to wtedy zranić niepotrzebnym słowem ?

  • Kasiu,
    jakbyś zainstalowała u nas kamerę! My żyjemy systemem 6/6 tygodni. Plus jest taki, że krótkie rejsy, minus jest taki, że częściej są stany nerwowe przedwyjazdowe. Z tych 6 tygodni zostają nam 4,5-5 tygodni względnego spokoju. Choć zawsze jest tyle rzeczy do zrobienia, czas tak szybko mija, że te kilka tygodni to chaos i na nic czasu nie starcza. Później jak jestem sama w domu staram się wyciszyć, zorganizować siebie i dzieciaki. I tak w kółko. Teraz po raz pierwszy od jakichś 17 lat ( tyle ma syn), M zostaje w domu na 4 miesiące!!!!! Jestem szczęśliwa, bo to będzie urlop nie tylko dla niego, ale i dla nas, tych zostających w domu. Po raz pierwszy będziemy w komplecie na swoich urodzinach, M nie był na komunii syna, a będzie na komunii córki. To będzie dobry czas.
    Bardzo Ci dziękuję za ten artykuł:)
    Pozdrawiam gorąco!

    • Witaj. Cieszę się, że będziecie razem w tak ważnym momencie dla dziecka.. Syn to już kawał chłopaka – super. Gratuluję.
      Niestety czas przed wyjazdem nigdy nie należy do tych najprzyjemniejszych ale cóż idziemy dalej. Dużo miłości przez te 4 mc wykorzystajcie na maksa 🙂

  • Dla mnie to nowe doświadczenie.
    Ze swoim M poznaliśmy się w październiku 2017r. (miesiąc po jego powrocie z kontraktu). Termin kolejnego kontaktu miał na 20 stycznia 2018, ale okazało się, że pływając jako oficer na gazowcach, musi pojechać na szkolenie, którego jedyny termin był wyznaczony na koniec stycznia.
    Pojechał więc 29 stycznia i do 2 lutego mieliśmy tylko kontakt telefoniczny. Będąc na szkoleniu dowiedział się, że od razu po powrocie ma się pakować, bo 4 lutego leci na statek.
    I tak ledwo zaczęliśmy się poznawać, a tu szkolenie przed kontraktem i tylko noc i pół dnia dla siebie przed wylotem na konrtakt.
    Nie wiedziałam jak się zachować w takiej sytuacji.
    W związku z tym, że mieszkamy (jeszcze osobno), będąc sama w swoim mieszkaniu chodziłam z kąta w kąt, szukałam zajęcia żeby nie myśleć i nie płakać. Za to kiedy tylko potrzebował mojej pomocy, byłam „na zawołanie”. Czułam lekkie poddenerwowanie u mojego M, ale faktycznie przez ostatnie godziny szukał kontaktu i potrzebował uwagi, zrozumienia i czułości ❤
    Na szczęście to tylko tylko i aż 4 m-ce, ale na szczęście tym razem wyjątkowo po Europie, więc mamy prawie codziennie kontakt sms-owy i telefoniczny….i tak do czerwca ☺

    • Znam się z mężem 17 lat, też wypłynął w lutym na 4 miesiące, też bardzo tęsknię i proszę mi wierzyć, kontakt telefoniczny dla kobiety jest mega ważny. Ja go nie mam, bo mąż właśnie płynie do Panamy.

      • to jest właśnie ciekawe.. ludzie myślą, że dziś to żaden problem… Oczywiście jest niebo lepiej niż kiedyś ale jednak nie zawsze jest możliwy kontak, i bywają dni i tygodnie bez wspólnej rozmowy …

    • super, że macie taką możliwość

    • Dla mnie to dość nowe doświadczenie, bo jestem z moim M. krótko ponad rok i jest to jego drugi wyjazd. Pierwszy znosiłam całkiem inaczej, będac przez ten czas z rodzina i znajomymi. Niestety teraz sytuacja wyglada tak, ze do domu rodzinnego mam dosyć daleko, gdyż postanowilam rzucić wszystko i wyjechać do M. za granice. Czy te ataki paniki, płaczu i histerii, trwają długo? Maja Panie jakiś sposób jak sobie z tym poradzić – w obcym kraju, pustym mieszkaniu, bez rodziny i bliższych znajomych?

  • Jestem żoną śródlądowego marynarza i wydaje mi się,że tak samo tęskni się podczas trzech tygodni nieobecności jak i 6-8 miesięcznych.To moje zdanie,a co do choroby przedwyjazdowej to u nas też nerwówka,a czy wszystko spakowane,a czy naprawione,a to jeszcze przydałoby się kupić/zrobić itp.I chociaż wyjeżdża „tylko” na 3 tygodnie to i tak nie omija nas całe to zamieszanie.

    • dokładnie 🙂 Tęsknota przecież wynika z uczucia a nie z czasu. Można się z kimś nie widzieć wiele miesięcy i mieć to gdzieś. Jak miesza się uczucie z czasem to zawsze ta tęsknota będzie nie tyle , że rosła, co będzie dłuższa i bardziej uporczywa, częstsza….

  • Bardzo dobry wpis 🙂 wydaje mi sie że kobiety na tym blogu miały się wspierać w samotności 🙂 fajnie ze ktoś o tym pomyślał 🙂 moja mama też żona marynarza stwierdziła wreszcie super pomysł! Ja żona marynarza stwierdzam że koniecznie muszę wpaść na kolejne spotkanie! Powodzenia w blogu i nie przejmować się hejtem. Jesteśmy jedynymi kobietami które wybaczają to ze tata widzi córkę jak ma pół roku 🙂 całuje i pozdrawiam

  • Dam Wam drogie Panie dobra rade. Ja podobnie jak wielu moich kolegow przechodze przez ta chorobe, to nie zalatwione, to nie kupione, to zepsute, itp 🙂 ale pewnego razu bedac juz na lotnisku dowiedzialem sie, ze moj lot zostal odwolany i wrocilem z walizka do domu na kolejne 2 dni. I powiem Wam, ze te 2 dni byly najbardziej luzackie, bo juz bylo wszystko zalatwione, dlatego mowie moim kolegom, zeby sobie zawsze spakowali bagaz najlepiej 2-3 dni przed wyjazdem, w moim przypadku znacznie to zlagodzilo przebieg choroby. 🙂

  • Mój M,pływał na tzw „masówce”,pierwsze rejsy były po 8/9 m-cy.Potem 6/4 m-czne.Po ok 25 latach,wzięłam sprawy w swoje ręce i załawiłam Mu pracę na promie.2tyg. na 2 tyg.Miałam dość rozłąki!Dzieci poszły „na swoje”,zostałam sama.Cieszyłam się,że będziemy częściej razem,że ma blisko do pracy i „lepsze” warunki.Przez pierwsze m-ce,opowiadał,że to dziwne ale wszyscy są rozwiedzeni albo w trakcie rozwodu.Z czasem,dotarło do mnie,że pomysł z pływaniem na promie,był czymś najgorszym,co mogło nam się przydarzyć!Winię siebie,to był mój pomysł z kórego mąż bardzo się ucieszył.Radość,trwała ok.3 m-cy.Teoretycznie lepsza praca,bo krótsze rozłąki,okazała się niewypałem!Mąż,zmienił się nie do poznania…stał się obcym,nieobecnym człowiekiem,nawet na wolnym.Zaczęły się nocne telefony,wyłączony dźwięk w tel.Z tel.nawet do toalety chodził.Drażniła go moja obecność w pokoju,przestalismy razem z domu wychodzić.Rzadko zdarzało mi się do męża dzwonić,tel.miał wyłączony albo w tle było słychać,cyt.z kim rozmaiasz?Mąż,nigdy nie stronił od alkoholu ale tutaj,prawie nie trzeźwieje!Życie,które miało być łatwiejsze,po tylu latach rozłąki,stało się nie do zniesienia.Stałe pracownice,praktykantki…są zżyci ze sobą na tyle,że przez 2 tyg.poza promem,wydzwaniaja do siebie,wspominają wspólne chwile i doczekać się nie mogą powrotu na prom!

  • mój M przed wyjazdem:
    nic go nie cieszy
    wszystko go boli
    rzuca pływanie
    pyta ile mamy kasy i co mógłbym tu robić
    wiele go denerwuje tzw.bzdury
    nie robi żadnych porządków,a auto…w ogóle go nie interesuje/zakup auta,serwisowanie to ja/.

  • Żeby nie urazić nikogo, przeczytałam komentarze i troszkę się zgadzam z Panem Hipokrytą w punkcie porównywania długości kontraktów. Znam z własnego doświadczenia kontrakty krótkie i te po 6 m-cy i 9 m-cy, gdy mąż wyjechał jak dziecko było małe a wrócił kiedy już mówiło.
    Nie porównywalnie dłuży się czas czekania na męża który wyjeżdża na 4 m-ce i 4 tygodnie.
    To taka opinia żony długodystansowej :).
    Pozdrawiam.

    • oczywiście ja też się z tym zgadzam bo mam takie same doświadczenia. Każdy rodzaj kontraktu ma swoje plusy i minusy. A fakt jest niezaprzeczalny, że im dłuższy kontrakt tym dłużej się czeka. Nikt tego nie neguje.

      Pan H po prostu pozwala sobie na zbyt wiele a jego wypowiedź nie miała związku z wpisem który jest o zachowaniu marynarzy przed wyjazdem na kontrakt.

    • Również zgadzam się z Hipokrytą. Nie można porównywać nieobecności męża trwających klika tygodni do tych trwających kilka miesięcy, zwł. przy dzieciach i to nie tylko małych. Oczywiście, żony marynarzy, wspierajmy się, bo chyba gł. o to chodzi na tej stronie, ale prawdą jest też, że syty głodnego nie zrozumie. Na pewno każda żona marynarza lepiej zrozumie drugą żonę marynarza, ale jeszcze lepiej zrozumieją swoje problemy żony, których mężowie mają wielomiesięczne kontrakty. Mój M ostatnio był w prawie 7-miesięcznym rejsie, a pamiętam też czasy, gdy pływał na 12 tygodni. Nigdy nie doświadczyłam krótkich kontraktów…

      • A kto porównuje? To właśnie dziwne. Bo nikt tego nigdy nie negował ani nie porównywał. To zupełnie różne kontrakty. Raz się ma takie raz takie a raz w ogóle pośrednie czyli 2- 3 miesiące. Dziś jest tyle rożnych opcji, że czasem trudno nad tym nadążyć czy nawet przewidzieć w jakiej sytuacji będziemy za jakiś czas. To nie jest praca na stałe.
        Ale to cały czas jedna wielka grupa która jak sądzę wspiera się rozumnie. I przyjaźnie też są róże niekonieczne zależne od długości kontaktów a raczej od ludzi. Każdy myślę siebie jest w stanie zrozumieć. Ale nigdy nie będzie tak , że będziemy identyczni. Tak dokładnie masz rację Dana tu chodzi o to aby się wspierać i rozumieć. I myślę, że tak właśnie się dzieje.

  • A u nas spokojnie, choć widać poruszenie. Choć mój mąż z tych wyjątkowo zorganizowanych. Stara się zawsze w domu i aucie zostawić mi na tip-top.

  • Pani Kasiu, jakby Pani z Nami mieszkała ? mój M jeździ na 4 miesiące i przed wyjazdem co drugi dzień zabiera mnie gdzieś na obiad ☺ nerwowy jest taki że nawet jego ulubiona tesciowa schodzi mu z drogi ?

  • Marudzenie, jak mu się nie chce jechać! Brrr!

  • A jak Pani się w tym odnajduje? Pani mąż przecież wyjeżdża tylko na 4 tygodnie…
    To jest jakieś porównanie dla tych Pań których mężowie jadą na 4-6miesięcy? Nigdy nie doświadczyła Pani tak długiego kontraktu u męża prawda? Emocje mogą być podobne ale jednak trochę głupio pisać o czymś czego doświadczyło się tylko w ułamku nieprawdaż?

    • A skąd pan niby wie co ja doświadczyłam? Żenada taki komentarz, w ogóle tekstu nie dotyczy. Nic Pan nie wie o moim życiu.

      • W końcu to Hipokryta 😉

      • Cóż był o emocjach więc i ja wyraziłem swoje. Wiem więcej niż się Pani wydaje. Grono marynarzy nie jest takie wielkie a i opinii nt. Bloga są coraz gorsze.
        Życzę sukcesów w dalszej karierze męża i Pani.

        • Panie hipokryto widzę że ciekawi pana moje życie. Ale przykro mi blog nie jest o mnie. Jest dla kobiet i o kobietach które zostaja same gdy ich partner wyjeżdża do pracy. I OCZYWIŚCIE JEST INSPIRIWANY ŻYCIEM RÓŻNYCH KOBIET.
          Jest o życiu na ladzie o tęsknocie radościach zorganizowaniu się itp. Nie wiem co do tego ma pana wpis. Jest dziwny i krzywdzący. Ale to pana zdanie. Jakos na spotkania dla kobiet maryanrzy miejsca rozchodzą sie w kilka godzin. I nie zauważyłam aby ktore kolwiek dziewczyny kłóciły się o kontrakty wręcz przeciwnie wspierają się. Bo nie o to tu chodzi. Każdy ma prawo do tęsknoty a dzieci do taty na święta czasy sie zmieniły plywa sie u pracuje różnie. A ja jesli pan pozwoli zostawię swoje życie prywatne dla siebie. Bo nie za bardzo lubię plotki w przeciwieństwie do pana. Pozdrawiam i sukcesów.

          • Czuły punkt? Mało który przyzna się żonie co myśli o blogu szczególnie będąc na statku…
            Co do prywatności, będąc celebrytą trzeba pogodzić się z tym że nie jest juz się osobą anonimową, interes się kreci więc kolejne proseco i prosciuto można bez ciśnienia spożyć. Pozdrawiam

    • Interes? Słabe to. Zostawię cię w świecie twojej wyobraźni. Widać że wiesz nic. I masz ochotę dopieprzać no cóż niektórzy tak mają.

  • Przy ostatnim wyjeździe przedłużali mojemu M wejście na statek co chwilę. Po jakimś 3 telefonie z informacją o przełożeniu nerwówka była masakryczna. Nie lubię tego czasu…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *