CHCIAŁABYM BYĆ MARYNARZEM
Chciałem być marynarzem
chciałem mieć tatuaże
podróżować, zwiedzać świat
pięknie żyć, garściami życie brać/K. Krawczyk/
Czasem chciałabym być marynarzem.
Płynąć w świat, poczuć adrenalinę, wracać do stęsknionego męża.
Chciałabym uczyć się, jak choć na chwilę oderwać się od Polski, jej realiów, od codzienności, prania i obiadów.
Chciałabym zatęsknić z tej drugiej strony, zobaczyć jak to jest gdy ja jestem tam.
Chciałabym aby ktoś mi zrobił pranie.
Chciałabym przeklinać lotniska i zmiennika, który nie dojechał.
Stanąć za sterem, może nawet założyć mundur.
Wpłynąć do portu,
Wyznaczyć trasę,
Chciałabym zobaczyć czy łatwo mi docenić męża, który jest w domu, zajmuje się nim i dziećmi.
Chciałabym zobaczyć jaki wpływ ma na mnie to, że zarabiam więcej od niego.
Chciałabym zobaczyć poranek przez bulaja,
I obrzygać pokład.
Zjeść śniadanie w Mesie.
Przeklinać do kolegów.
Płacić krocie za telefon do męża.
Chciałabym poczuć ten niepokój o rodzinę, spowodowany tym, że ją zostawiłam na chwile.
I wysłać maila do męża z morza, że tęsknię.
Chciałabym przeżyć sztorm.
Chciałabym wstać na nocną wachtę.
I odsypiać zmianę czasową.
Chciałabym zatęsknić za dziećmi.
I wyjść z uśmiechem na halę przylotów.
Chciałabym poczuć strach będąc np. w w Afryce.
Chciałabym płakać gdy pakuję walizkę.
I znaleźć w niej na statku czekoladę z liścikiem.
Chciałabym go przytulić na do widzenie.
I powiedzieć, że nie dojadę na czas.
Chciałabym mu coś kupić w Duty free.
….
Chciałabym choć raz wracać, nie czekać.
W pewnych sytuacjach albo sobie pomyślimy albo nawet powiemy coś z serii – to się zamień. Często zdarza się to w trakcie kłótni. Tu, znowu kręci się wszystko wokół tych dwóch światów. Bo tak jak on pomaca ten nasz świat – stacjonarny (pomaca, bo też nie doświadcza tego stacjonarnego życia w pojedynkę, a to jednak co innego niż we dwójkę). To my nigdy nie doświadczymy – jego życia.
Gdyby żona marynarza tylko mogła doświadczyć tego życia na statku, pewnie w wielu sytuacjach było by im łatwiej. Trudno jej znaleźć punkt odniesienia jeśli chodzi o jego pracę, trudniej zrozumieć…A naprawdę ona by chciała być tym marynarzem….Gdyby tylko mogła, to posmakowałaby tego życia za niego – ale nie może. Dlatego gdyby przypadkiem kiedyś marynarzu (wiem, że tu zaglądacie panowie ) wymsknęło ci się – to jedź na morze i zarób – zastanów się milion razy.
Komentarze (15)
Bardzo bym chciała!
Choć raz wracać nie czekać.
Wiele kwestji wyjaśniło by się. Może w końcu byłybysmy w pełni rozumiane przez naszych M.
Niestety ja pływać z moimi chorobami nie mogę. A morze kocham także pozostaje mi stać na lądzie , zostać po tej stronie.
A wpis piękny ❤
I nawet obrzygać pokład bym chciała ??
heheheh 🙂 to może kiedyś popłyniemy
A jak się rozstać z marynarzem, gdy nie potrafimy zaakceptować połowy życia w rozłące (i kilku innych rzeczy niestety też)…??
zgadzam się z przedmówczynią. zawsze lepiej tam gdzie nas nie ma. ja zdążyłam posmakować jednego i drugiego. będąc na statku marzę o tym żeby być w domu z rodziną, nie musieć wstać na nocną wachtę, zająć się chociażby tym „praniem i obiadami” ale też za czymś tak prozaicznym jak pójście np. na zakupy czy do kosmetyczki. będąc w domu tęsknię za morzem, smakiem kawy na wachcie, odpowiedzialnością, podejmowaniem szybkich decyzji a przede wszystkim satysfakcją jaką mi daje ta praca i poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. nie idzie jednoznacznie powiedzieć kto ma gorzej czy lepiej – ten kto zostaje czy ten kto wyjeżdża.
The grass is always greener on the other side…
To na mnie zawsze czekano… To ja „uciekalam w morze”…i tak od 11 lat…
Chetnie posiedzialabym w domu i poczekala na niego…
A może chciałabyś coś napisać z perspektywy kobiety na morzu. Jak coś to zapraszam do kontaktu info@zonamarynarza.pl
Pozdrawiam.
Kasia
A ja chętnie coś opowiem jak to jest na morzu. Pływam już 10 rok i powiem że nie wszystko wygląda tak, jak tu sobie szanowne panie wyobrażają…
a jak?
Bardzo chetnie! Dziekuje za zaproszenie, Kasiu
Dokładnie o tym marze……….
Bardzo mi się podoba. Szczególnie pierwsza część. Ale ten sztorm, Afrykę i rzyganie bym pominęła:-)
🙂 No jak, bez choroby morskiej to się nie liczy 🙂 🙂
Dziękuję
Jeden z lepszych artykułów.
Wreszcie coś z sensem, dokładnie tak